Przedwczoraj na wyspie Pajęczej na Śniardwach widziałem jenota. W zeszłym roku w październiku do ogniska podchodziły dwa młode lisy - tak wtedy myślałem. Teraz mam zdjęcia i wszystko wskazuje na to, że to były jednak jenoty. Opis ich stylu życia pasuje do tego, że mogą przetrwać na tak małej wyspie.
Albo nie - odwołuję jenota. Przyjrzałem się bliżej zdjęciu i widzę, że to był szop pracz. Jenotem się zasugerowałem, bo przesypia zimę i pewnie dlatego przetrwał na Pajęczej. Ale skąd się tam wziął? A koncepcja szopa pracza wyjaśnia wszystko: przepłynął. Pewnie mieszka na wyspie, ale sobie pływa po okolicy.
Cholera! Dawniej tego nie było! Człowiek w lesie, czy na wyspie, spotykał co najwyżej żabę, jaszczurkę, ślimaka czy bociana - no i pełno komarów, gzów i różne inne robactwo. A teraz pełno bobrów, jenotów, szopów praczów, jeleni, listów, łosi, wilków, niedźwiedzi. Co się dzieje? Klimat się zmienia i sprzyja ssakom?
A w Polsce podobno przyrost naturalny zaczął rosnąć.
Grzegorz GPS Świderski