Niedawno w Warszawie chuliganie zabili policjanta, który interweniował, gdy rzucali śmietnikom w autobus. Wywołało to wiele dyskusji i dobrych rad co w takich sytuacjach robić. Wypowiadają się psychologowie społeczni, policjanci i różni eksperci. Dają tysiące dobrych rad, ale nikt nie daje dwóch najważniejszych:
- Rozwiązanie systemowe, wymagające akcji polityków - ułatwić zwykłym, uczciwym obywatelom posiadanie broni. Chuligan będzie się bardziej bać rozrabiać, gdy każdy przechodzień będzie go mógł na miejscu zastrzelić.
- Rozwiązanie dostępne dzisiaj bez jakichkolwiek zmian prawa - nie interweniować poprzez zwracanie uwagi chuliganom, czy wchodzenie w jakiekolwiek interakcje z nimi - należy im po prostu zrobić zdjęcia czy nakręcić film!!!
Dziś większość ludzi ma w kieszeni komórkę, która robi zdjęcia lub film, a opcję dyktafonu to mają już ewidentnie wszystkie. Po co zalecać ludziom jakąkolwiek inne działania niż fotografowanie? Trzymać się od chuliganów z daleka, ale im robić zdjęcia, nagrywać ich okrzyki, kręcić filmik i uciekać. Robić to jak najbardziej dyskretnie, tak by nie zauważyli, a jak zauważą to uciekać i krzyczeć do innych by to nagrywali. A potem zanieść zdjęcia, nagrania i film na policję, do gazet i publikować w Internecie.
Dlaczego nikt nie daje takich rad??? Dlaczego powszechnie się nie nawołuje do takich działań???
Po co ten zabity policjant interweniował i wdawał się w interakcję z tymi chuliganami? Dlaczego nie nagrał filmu? Był w autobusie, a chuligani byli na zewnątrz - mógł poprosić kierowcę by nie otwierał drzwi i przez wybitą szybę mógł nakręcić film z tymi chuliganami - a potem mógł zanieść to kolegom z komisariatu, którzy bardzo szybko namierzyliby tych chuliganów, bo oni mieszkali w okolicy. I w trybie sądów 24-godzinnych skazać ich na grzywnę.
Nie słyszałem by ktokolwiek to proponował. Dlaczego? Przecież to jest najlepsze rozwiązanie!!!
Grzegorz GPS Świderski
