GPS GPS
1636
BLOG

Spis powszechny

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 12
Przed poprzednim spisem powszechnym, w 2002 roku, napisałem artykuł do konserwatywnego magazynu "Bez Uprzedzeń". Dziś temat wraca wraz z projektami nowego spisu, o czym przypomniał właśnie moraine. A ja wtedy napisałem tak:
Moim zdaniem w sensownym państwie wystarczy tylko jeden jedyny obowiązek udzielania informacji: gdy państwo chce uzyskać jakieś dane dotyczące popełnionego przez kogoś przestępstwa, czyli gdy się jest wezwanym na świadka przez sąd, lub gdy policja wezwie do złożenia zeznań. Wszystkie inne potrzebne państwu informacje można zdobyć bez stosowania przemocy.
Oto argumenty przeciwko organizowaniu spisu powszechnego:
1. Spis ten jest bezsensownym wydawaniem pieniędzy. 
Te same dane można zebrać taniej i bez stosowania przymusu. Większość informacji, które mają być zdobyte w spisie państwo już ma, a pozostałe można zdobyć łatwo z sondażu przeprowadzonym na losowej próbce tysiąca obywateli, lub skorzystać z innych już przeprowadzanych sondaży.
Ilość obywateli, płeć i wiek, wykształcenie czy stan cywilny państwo doskonale zna, bo każde wydarzenie takie jak urodziny, śmierć, ślub, rozwód, ukończenie szkoły, matura, dyplom itp... są rejestrowane w odpowiednich instytucjach, których państwo jest właścicielem.
Również istnieją rejestry nieruchomości i ziemi w postaci ksiąg wieczystych. Każda gmina ma dokładne plany wszystkich działek i domów ze swojego terenu - a przynajmniej powinna mieć. Takie sprawy jak gaz, centralne ogrzewanie, wodociągi są kwestia infrastruktury rejestrowanej w firmach komunalnych, które są państwowe. Każdy bezrobotny jest rejestrowany w państwowym urzędzie. 
Nasze państwo ma wszystkie te informacja i jeszcze wiele innych. Pieniądze wydane na spis można wydać na usprawnienie korzystania z tych informacji, które już są zebrane. Lepiej kupić kilkanaście komputerów kilkunastu urzędom gminy, niż marnować pieniądze na spis. Lepiej wydać pieniądze na usprawnienie działania istniejących urzędów niż wydawać na dalsze zawalanie danymi, których państwo nie umie przetwarzać. Państwo nasze zbiera te same dane po kilka razy i ciągle te dane giną i nie można ich sensownie przetworzyć i skoordynować. Dodatkowym utrudnieniem w sprawnym przetwarzaniu danych jest absurdalna ustawa o ochronie danych osobowych. Tą ustawę należy znieść, a nie tworzyć nowe ustawy o spisie powszechnym.
Po co państwu te informacje, które zbiera w spisie? Nikt w oficjalnych informacjach dotyczących spisu nie podał sensownego uzasadnienia konieczności robienia spisu. Główne uzasadnienie jakie się przewija to fakt, że wiele państw organizuje taki spis. Taki argument uczy się obalać już w pierwszych latach szkoły podstawowej: nauczyciel mówi uczniowi: "a gdyby wszyscy koledzy chcieli wyskoczyć przez okno, to byś za nimi skoczył?". 
Stan danych o obywatelach jest i tak dynamiczny i ten zmienny stan państwo ma zarejestrowany dokładnie na bieżąco, wraz ze zmianami. Dla celów statystycznych wystarcza miesięczne raporty rozsyłane hierarchicznie w górę. Po co więc mieć dodatkowe, drogo zdobyte, informacje o tym stanie w danym konkretnym momencie? Nie wystarczy by uzasadnienie sensu robienie spisu zawierało sensowny sposób użycia zebranych danych - takie uzasadnienie musi zawierać argumenty uzasadniające konieczność posiadania tych danych z dokładnością większą niż dają sondaże.
2. Przymus udzielania odpowiedzi na pytania w takich okolicznościach jest niemoralny.
Każde zastosowanie przemocy jest niemoralne, z wyjątkiem sytuacji, gdy jest to odpowiedzią na zastosowanie przemocy przez kogoś innego, lub, gdy służy to powstrzymaniu stosowania przemocy przez innych.
Są sytuacje, gdy można zastosować przemoc by od kogoś wydobyć jakieś informacje i będzie to moralne. Mogą to robić osoby prywatne i państwa. Ale ważne są okoliczności. Państwu wolno to robić, gdy informacje są potrzebne w sprawie dotyczącej popełnionego przez kogoś przestępstwa czy wykroczenia. Spis powszechny nie dotyczy żadnego przestępstwa.
W dzisiejszych czasach istnieje tyle metod zbierania i przetwarzania danych, że przymus nie ma żadnego praktycznego uzasadnienia. A by uzasadnić przymus trzeba mieć solidne uzasadnienie. Firmy badające opinię publiczną, czy zajmujące się badaniem rynku potrafią zdobywać bardzo precyzyjne dane statystyczne bez stosowania przymusu.
3. Spis powszechny łamie prawa człowieka, a konkretnie wolność słowa.
Moim zdaniem nakaz odpowiedzi na pytania jest tej samej rangi ograniczeniem wolności co zakaz wypowiadania się. Wolność słowa jest prawem człowieka - ale to prawo obejmuje nie tylko swobodne do mówienia czego się chce, ale też prawo do milczenia.
Wolność słowa oznacza, że nie wolno zastosować wobec człowieka przemocy, by mu zakazać wypowiadania w dowolnej formie tego co chce wypowiadać. Ta wolność ma oczywiście swoje ograniczenia: gdy ktoś kogoś szkaluje, czy głosi poglądy zbrodnicze, lub nawołuje do przestępstwa, to może być za to ukarany i można mu zabronić głoszenia tego co głosi. Ale by komuś ograniczyć wolność wypowiedzi trzeba mieć ku temu solidne powody - nie można tego robić z błahych przyczyn. Dokładnie to samo dotyczy prawa do milczenia. Prawo do milczenia ma swoje granice - można kogoś zmusić do odpowiedzi na pytania, gdy sprawa dotyczy jakiegoś przestępstwa. Ale nie można człowieka zmusić do odpowiedzi na pytania z przyczyn błahych - łamiemy wtedy prawo człowieka do milczenia. Spis powszechny ma zbyt błahe uzasadnienie, by pozwalał na łamanie prawa człowieka do milczenia.
Badanie w spisie dotyczące dzietności kobiet jest dobrowolne. Widać ustawodawca czuł, że czyniąc odpowiedzi na pytania dotyczących partnerów i dzieci kobiet obowiązkowymi złamałby prawa człowieka. To znaczy, że nawet ten nasz beznadziejny, prymitywny, nie wykształcony i socjalistyczny ustawodawca uznaje przymus udzielania odpowiedzi na pewne pytania za niestosowny. Ale jaka jest granica? Przymus odpowiedzi na jakie pytania łamie naturalne prawo człowieka do milczenia? Moim zdaniem nie jest istotna treść pytania, ale cel do jakiego potrzebna jest odpowiedź. Jeśli celem jest zapobieżenie jakiemuś przestępstwu, albo wyjaśnienie jakiejś sytuacji, w której doszło do przestępstwa to wolno zmusić do udzielenia odpowiedzi na każde pytanie. W każdej innej sytuacji człowiek ma naturalne prawo do milczenia i nikt nie ma prawa stosować przemocy by go zmusić do odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie, nawet gdy nie jest osobiste i nie dotyczy spraw intymnych. 
Chyba każdy się zgodzi z tym, że np. obowiązek oddania próbki swojego kodu genetycznego czy odcisków palców do policyjnych rejestrów jest niedopuszczalny i łamie prawa człowieka. Ale przecież takie rejestry byłyby bardzo pożyteczne i mogłyby w drastyczny sposób obniżyć przestępczość, a uciążliwość związana z udostępnieniem tych danych przez ludzi i koszty takiej operacji byłyby porównywalne ze spisem. Czyli korzyści byłyby wielokroć większe niż korzyści ze spisu, a koszty i uciążliwość podobna. Dlaczego zatem wszyscy tak łatwo godzą się ze spisem, ale przeciw pobieraniu odcisków palców i kodu genetycznego większość by ostro protestowała? W imię jakich wartości byłby to protest? Dlaczego te wartości są wielokroć ważniejsze niż bezpieczeństwo i skuteczna walka z przestępczością? 
4. Odpowiedzi na pytania ze spisu mogą w dużym stopniu pomoc złodziejom w doborze ofiar.
W celach rabunkowych mogą się przydać takie informacje:
  1. Ilość stałych mieszkańców danego lokalu czy gospodarstwa. Łatwiej jest napaść osoby samotnie mieszkające.
  2. Wiek osób zamieszkujących lokal. Łatwiej jest napadać na osoby stare i niedołężne.
  3. Status własnościowy lokalu, źródło utrzymania mieszkańców i aktywność ekonomiczna. To dużo mówi o zamożności mieszkańców, a zatem o wartości zgromadzonych dobór.
  4. Czas przebywania w mieszkaniu. Jeśli mieszkańcy dużo podróżują zostawiając mieszkanie puste na pewien czas, to dobrze się zaczaić i wykorzystać czas nieobecności do rabunku. Warto znać mieszkania, które nie są zamieszkiwane na stale, a mieszkańcy często podróżują.
  5. Niepełnosprawność. Osoby niepełnosprawne łatwiej napaść.
  6. Opis mieszkania. Informacje o ilości izb i standardzie mieszkania skonfrontowane z ilością mieszkańców dużo mówią o ich zamożności. Rabunek mieszkania ludzi zamożnych daje większe szanse zdobycia cennych łupów.
Na utrzymanie tajemnicy nie ma co liczyć. Za udzielenie fałszywych informacji przewidziana jest nawet kara więzienia, a więc dane kto jakich informacji udzielił muszą być zweryfikowane, a taka weryfikacja musi trochę potrwać. Wystarczy by nasze beznadziejne państwo przechowywało te dane przez kilka tygodni, by każdy złodziej zdobył takie informacje jakich potrzebuje. Dostęp do tych danych musi mieć wiele osób i zawsze którąś da się skorumpować. 
Gdyby państwo umiało sprawnie i bezpiecznie przetwarzać dane, to nie byłoby potrzeby przeprowadzania spisu. Jeśli spis jest przeprowadzany to znaczy, że państwo nie potrafi przetwarzać danych i ma bałagan. Jeśli państwo przetwarza dane nieudolnie to znaczy, że można łatwo wykraść te dane.
Dane ze spisu nie muszą służyć temu by określić kogo warto okraść - te dane mogą służyć do wstępnego wytypowania ofiar, które potem podda się obserwacji. Ten wstępny etap typowanie jest dla złodziei najbardziej pracochłonny i kosztowny. Dane ze spisu drastycznie obniżają koszty tego etapu i dlatego są bardzo wartościowe dla zorganizowanych grup przestępczych.
5. Spis i tak w praktyce nie da danych pewnych.
Ilość obywateli to wartość zmienna. Po spisie ludzie mogą tracić i nabywać nowe obywatelstwa i państwo nadal nie biedzie o tym wiedzieć. Ludzie będą się rodzić i będą umierać. Państwo będzie te dane znać tylko średnio statystycznie. Mogłoby to znać na bieżąco (ale też z pewnym błędem), gdyby zbierało dane innym metodami. Zawsze można np. dodać pytanie o inne obywatelstwa do kwestionariusza potrzebnego do tego by uzyskać paszport.
Informacje o źródłach zarobkowania i bezrobociu i tak nie będą ścisłe, bo nikt kto ma nielegalne źródła utrzymania, lub pracuje na czarno i tak tego nie zdradzi. Do bezdomnych spis i tak nie dotrze, a jeśli dotrze to i tak metodami, które nie wymagają stosowania przymusowego spisu.
Wszystkie dane zawarte w spisie można zabrać robiąc sondaż na losowo wybranej małej grupie obywateli, którzy wezmą udział w sondażu dobrowolnie. Dane te będą obarczone błędem rzędu jednego procenta. Przeprowadzenie kilku sondaży przez niezależne instytuty badań opinii publicznej, czy firmy zajmujące się badaniem rynku, mogą ten błąd drastycznie zmniejszyć. Po co państwu bardziej dokładne dane, które i tak szybko się zdezaktualizują osiągając błąd sondaży?
Ja się zgadzam z tym, że władza powinna posiadać informacje o obywatelach. I uważam nawet, ze powinna zbierać i przetwarzać dużo więcej informacji niż jest pytań w spisie. Ale te dane powinno zbierać się innymi metodami. A przede wszystkim koszty zbierania i przetwarzania powinny być proporcjonalne do wagi informacji.
Spis powszechny można porównać do inwentaryzacji w firmie. Każda większa firma handlująca dużą ilością drobnego towaru musi co jakiś czas taką inwentaryzację przeprowadzać. Ale inwentaryzacja ma całkiem inny cel niż spis. Gdyby inwentaryzacja w firmie była przeprowadzana tak jak spis, to wyglądałaby tak: tworzymy sobie kilka pytań dotyczących towaru: - jaki ma kolor, jaki ciężar, jakie ma wymiary itp... następnie po kolei bierzemy każdy towar i odpowiadamy na te pytania. A potem sumujemy odpowiedzi: czerwonych tyle, zielonych tyle, ciężkich tyle, lekkich tyle, krótkich tyle itd... i kasujemy oryginalne dane z odpowiedziami dla każdego towaru. No i jaki to ma sens w firmie?
Mnie w sprzeciwie wobec spisu chodzi o zasady. To jest w sumie drobiazg. Strata z poddania się spisowi jest mała, a nie poddanie się wiąże się z błahymi konsekwencjami. Ale życie składa się z drobiazgów.
W tak beznadziejnym i socjalistycznym państwie jak nasze można stosować nieposłuszeństwo w każdym możliwym miejscu, w którym państwo łamie elementarne prawa naturalne i gdy konsekwencji jakie za to grożą są niewielkie. Gdyby wszyscy to robili, to rozrost totalitaryzmu napotykałby naturalny opór. A gdy wszyscy są w pełni posłuszni, potulni i nie analizują sensu działań państwa, to powoli stają się coraz większymi niewolnikami, a państwo totalne opanowuje coraz to nowsze dziedziny życia.
 
Grzegorz GPS Świderski

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka