GPS GPS
1090
BLOG

Własność państwowa

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 14
Chciałbym w tej notce rozważyć co to jest „własność państwowa” i czy sensowne jest użycie słowa „własność” w tym zwrocie.
Wielu demokratycznych, czy też socjaldemokratycznych, polityków, głosi konieczność równowagi między różnymi rodzajami własności: prywatnej, państwowej i spółdzielczej. Uważają oni, że wszystkie te rodzaje własności są ważne i w państwie wszystkie powinny być stosowane i traktowane równorzędnie – żadna nie powinna być preferowana. To jest jeden z ważniejszych punktów socjaldemokratycznej ideologii.
No ale czy można w ogóle porównywać własność prywatną z państwową? Czy to są równorzędne pojęcia ekonomiczne?
Tego typu rozważania dotyczące własności można toczyć tylko w oparciu o jakieś podstawy kulturowe i cywilizacyjne. Własność do kwestia kulturowa, to pojęcie wytworzone przez ludzi na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego. Własność nie jest jakimś obiektywnym pojęciem przyrodniczym, duchowym czy ideowym - jest kwestią relatywną, zależną od cywilizacji.
Polska to cywilizacja łacińska. Ale zabory rosyjskie, a potem dominacja sowiecka, silnie nam cywilizacyjnie namieszała narzucając rozwiązania cywilizacji turańskiej, która panuje w Rosji.
Zacznę więc od wyjaśnienia czym jest własność w cywilizacji turańskiej, a czym w łacińskiej.
W cywilizacji turańskiej nie istnieje rozróżnienie na prawo publiczne i prywatne – prawo jest tylko jedno – jest nim prawo państwowe. Prawo jest narzucone z góry, jest zcentralizowane, wszelkie organizacje i instytucje są organizowane i sterowane przez państwo, inicjatywy oddolne, prywatne są zwalczane. Państwo stanowi absolutne władztwo nad wszystkim: obywatelami, ziemią i instytucjami. Nie ma więc pojęcia własności prywatnej, bo wszystkim całkowicie włada państwo.
Z kolei w cywilizcji łacińskiej odróżniamy prawo publiczne od prywatnego. Prawo jest zdecentralizowane, istnieje wiele prywatnych przedsięwzięć i organizacji tworzonych oddolnie, bez udziału państwa. Władztwo nad obszarem, ludźmi i organizacjami podzielone jest między suwerena i właściciela.
Suweren rządzi państwem, tworzy ogólne prawo obowiązujące wszystkich, ale ma dużo ograniczeń w swobodzie tworzenia tego prawa. Prawo publiczne musi być ogólne i musi być zgodne z moralnością. Suweren sprawuje władztwo nad ludźmi na obszarze mu podległym – ale nie jest to władztwo całkowite i absolutne. Władza suwerenna jest zdecentralizowana – władza państwowa jest hierarchicznie podzielona. Ale suwerenna władza jest też sprawowana na innych obszarach niż władza publiczna. Np. taką suwerenną władzą jest władza rodzicielska.
Innym rodzajem władztwa jest władza sprawowana przez właściciela. Właściciel włada swoją własnością w zgodzie z ogólnym prawem ustanowionym przez suwerena, ale sam może tworzyć bardzo szczegółowe prawo dotyczące swojej własności – tym są wszelkie regulaminy, umowy, niepisane zwyczaje itp…
Państwo włada ludźmi, ma nad nimi władztwo, czyli posłuch, zdolność wydawania rozkazów, tak, że są wykonywane. To władztwo jest terytorialne, dotyczy władania ludźmi przebywającymi na danym terenie. Państwo turańskie może tą zdolność władania wykorzystywać do realizacji wszelkich zadań - do prowadzenia działalności gospodarczej, do gazowania ludzi, do leczenia ludzi, do robienia filmów, do grabienia, do czegokolwiek. Państwo łacińskie natomiast jest ograniczone, nie ma pełnej swobody władania, ograniczone jest przez prawo naturalne.
„Własność państwowa” to w istocie władztwo państwa nad jakimś podmiotem, firmą, organizacją - to zarządzanie tym podmiotem w sposób suwerenny. „Własność państwowa” to przeniesienie tradycyjnego władztwa państwa nad terenem, czy ludźmi, na podmioty gospodarcze, instytucje, i inne ludzkie twory tradycyjnie, w naszej cywilizacji, podlegające własności.
Własność jest czymś zupełnie innym niż władztwo państwa. Najważniejszym atrybutem własności, odróżniającym ją od innych rodzajów władztwa ludzi nad przedmiotami, obszarami i innymi ludźmi, jest możność zbycia własności w dobrowolnym akcie kupna-sprzedaży, darowizny, czy innej formie przekazania własności.
Władza suwerena jest niezbywalna, a właściciela zbywalna. Suweren może abdykować na rzecz swojego następcy, ale nie może oddać swojej władzy komu chce, za co chce. Bo suwerenna władza to nie tylko uprawnienia, ale i obowiązki – obowiązki wynikające z moralności, tradycji i prawa.
Podobnie jest z suwerenną władzą rodzicielską – jest niezbywalna. Rodzice mogą co prawda pozbyć się swoich praw i obowiązków rodzicielskich, ale nie mogą tego zrobić w dowolny sposób.
Natomiast władza właściciela jest zbywalna w dowolny sposób. Swoją własność zawsze można sprzedać, oddać czy porzucić jak się chce. Można zbyć komu się chce, za co się chce. Władzę właścicielską można dzielić tworząc spółkę, ale zawsze, w każdym momencie, każdy właściciel może swoje udziały zbyć. Można w umowie spółki zawrzeć jakieś ograniczenia co do zbywalności udziałów przez wspólników, ale zawsze takie klauzule muszą być przyjęte dobrowolnie przez wszystkich wspólników przystępujących do spółki.
Własność można dziedziczyć, można przekazać ją w testamencie. Ale tu też jest konieczna dobrowolność – spadkobierca może spadku nie przyjąć. Nie można więc niedobrowolnie stać się właścicielem majątku niezbywalnego.
Rosja turańska okupując Polskę najpierw jako Rosja carska, a potem ZSRR, narzucała nam porządki swojej cywilizacji. W ten sposób utworzono u nas pojęcie „własności państwowej” – czyli władztwa, które nie odróżnia władzy suwerena, od władzy właściciela.
Państwo turańskie władając środkami produkcji ma nad nimi władzę absolutną, może z nimi robić co chce, bez żadnych ograniczeń moralnych, prawnych czy innych. Jednocześnie w Polsce pozostały jednak silne wpływy cywilizacji łacińskiej i zachowała się też własność prywatna. No i teraz różne środki produkcji, różne instytucje i organizacje są władane na wzór turański i na wzór łaciński. Taka mieszanka nie jest dobra, tworzy chaos pojęciowy i ekonomiczny, powoduje to, że różne organizacje nieoptymalnie działają i nieefektywnie ze sobą współpracują. Ta mieszanka to główna przyczyna rozbudowanej korupcji w Polsce.
„Własność państwowa” to w istocie turańskie, absolutne władztwo nad czymś, a własność prywatna, to część władztwa nad czymś, oddzielona od władztwa suwerena. To są zupełnie inne rodzaje władztwa, kompletnie niekompatybilne cywilizacyjnie. Dlatego koncepcja równowagi między własnością prywatną i państwową jest destrukcyjna, bo jak pisał Koneczny, nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, nie można połączyć dwóch sprzecznych idei cywilizacyjnych, nie można połączyć w jedną, nową cywilizację, dwóch wrogich i zwalczających się cywilizacji turańskiej i łacińskiej.
Nie może być moją własnością coś, czego w żaden sposób nie mogę porzucić, sprzedać, pozbyć się, oddać, przestać tym władać. Nie mogę oddać w żaden sposób moich praw do władztwa nad państwową służbą zdrowia, nad państwowymi szpitalami. Nie mogę aktem swojej woli, niezależnie od woli współobywateli, pozbyć się problemów z zarządzaniem, czyli władaniem, szpitalami. Czy chcę, czy nie, muszą brać udział w zebraniu akcjonariuszy państwowych szpitali i głosować na tego, kto chce nimi zarządzać (tym są właśnie wybory powszechne) - muszę te akcje szpitali posiadać, bo jestem akcjonariuszem przez sam fakt bycia obywatelem. Nie mogę tych akcji sprzedać.
Mogę przestać być obywatelem, bo mogę wyemigrować, ale nie mogę oddać tylko władztwa nad szpitalami zachowując tylko władztwo nasz szkołami, albo na odwrót. A zatem ani szpitale, ani szkoły nie są moją własnością, ani niczyją. Nie posiadają właściciela. Nie ma więc sensu mówić o własności szpitali czy szkół - to nie jest „własność państwowa”. To jest okupacja państwa. Państwo okupuje szkoły i szpitale!
Powinniśmy zadbać o to, by w Polsce obowiązywały tylko zasady cywilizacji łacińskiej, powinniśmy stać się z powrotem cywilizowani w sposób czysty i jednolity cywilizacyjnie, powinniśmy całkowicie pozbyć się wpływów cywilizacji turańskiej i innych, które nam też brużdżą (czyli jeszcze bizantyjskiej i żydowskiej).
Prywatyzacja to jest właśnie taki proces oczyszczania naszej cywilizacji z wpływów turańszczyzny, z wpływów, które przyszły do nas z Rosji i ZSRR niedobrowolnie, ale narzucone nam zostały przemocą, co zostało okupione krwią wielu Polaków.
Dlatego np. na pytanie: „Czy należy sprywatyzować szpitale?” należy bezwzględnie odpowiedzieć: tak. Należy to zrobić niezależnie od sposobu prywatyzacji.
Oczywiście warunki prywatyzacji są ważne, najlepiej sprzedać z licytacji, a środki przeznaczyć na fundusz emerytalny. Ale ja bym się zgodził nawet na głupie warunki typu: oddać za darmo spółce utworzonej przez pracowników szpitala. Nawet zgodziłbym się na takie: sprzedać za pół darmo ordynatorowi, a pieniądze rozdać miejscowym pijakom.
Bo „własność państwowa” nie jest świętym prawem własności w naszym cywilizacyjnym znaczeniu własności, nie jest w ogóle własnością, a rodzajem okupacji. Są lepsze i gorsze sposoby zamiany okupacji na własność - większość z nich jestem skłonny poprzeć, ale gdybym tylko ja decydował, to zarządziłbym najlepszy sposób, czyli licytację.
Szpitale są niczyje - nie mają właściciela. Mają tylko urzędnika, który nimi zarządza w imieniu turańskiego despoty.
„Własność państwowa” to nie jest w ogóle własność, tak jak sprawiedliwość społeczna, to nie jest sprawiedliwość. Użycie słowa „własność” w kontekście władztwa państwa nad czymś jest błędne.
Pierwszą, najważniejszą, podstawową, twórczą, synergiczną cechą cywilizacji jest podział pracy. Tylko po to tworzymy wspólnoty, stada, rodziny, społeczności, państwa, cywilizacje, że ze sobą współpracujemy tak, że jeden potrafi jedno, a drugi coś innego i uzupełniając się robimy więcej niż zrobilibyśmy sami.
Ta tendencja do synergii wytworzyła własność w naszej cywilizacji. Polega to na tym, że jeśli coś mam, a to stanowi jakąś wartość dla innych, a ja się tym nie interesuję, nie znam się, nie chcę się poznać, to to sprzedaję tym innym, tym bardziej zainteresowanym, tym lepiej znającym się - a nie zaczynam studiować następną dziedzinę i następną i następną, by się znać na pedagogice, kinematografii, lecznictwie, hazardzie, wydobyciu surowców, telekomunikacji i na tysiącach innych spraw, których jestem obecnie przymusowym „właścicielem”, które moje państwo zepsute turańszczyzną okupuje.
Państwo to władztwo, to suwerenność, a nie własność. Państwo w naszej cywilizacji to ustanawianie porządku na danym terytorium, porządku zgodnego z moralnością, to ustanawianie ogólnego prawa, zasad tego porządku - a własność to dowolne, szczegółowe, ale zgodne z tym ogólnym prawem, uprawnienie do zarządzenia przedmiotami, działkami czy organizacjami, z możliwością zbycia tych uprawnień.
Państwo jest efektem wielu czynników - nie tylko woli akurat żyjących ludzi, ale wielu pokoleń ludzi żyjących wcześniej, jest kwestią terytorialną, geograficzną, związaną z ukształtowaniem terenu, bogactwami występującymi na tym terenie itd....
Państwo jest zależne od naszych ziomków, współobywateli, sąsiadów - wymaga zainteresowania, współpracy, ciągłej czujności. Sąsiadów, współobywateli, współpracowników itd... nie możemy się pozbyć. A własność to nasza prywatna sprawa, nad własnością my osobiście władamy, możemy się jej pozbyć, możemy ją zamienić na coś innego.
Cywilizacja łacińska wytworzyła pojęcie własności prywatnej, bo jest cywilizacją twórczą, służącą budowaniu, tworzeniu rzeczy nowych, służącą współpracy między ludźmi. Cywilizacja turańska nie zna własności prywatnej, bo to cywilizacja zbudowana na grabieży, bazująca na zagarnięciu tego co wytworzyli sąsiedzi.
W kwestii prywatyzacji szpitali PO jest lepsza od PiS-u w swojej retoryce, propagandzie, w tym co kłamie. Kłamstwa PO są lepsze niż kłamstwa PiS-u, bo PO kłamie, że sprywatyzuje szpitale. Ale obie partie są identyczne w praktyce - obie nie chcą sprywatyzować służby zdrowia i obie tak samo wspierają ustawodawstwo pozwalające żerować na państwowej służbie zdrowia różnym pasożytom, oszustom, darmozjadom, łapówkarzom i kombinatorom, obie partie tak samo wspierają układ grabiący nas poprzez cały skomplikowany system ubezpieczeniowo-zdrowotny.
PO i PiS tak samo nie chcą oczyszczać naszego państwa z turańszczyzny, bo tak samo chcą utrzymywać u nas „własność państwową” w jakiejś równowadze.  Ta mieszanka cywilizacyjna nie może się udać. A współistnienie własności prywatnej z państwową jest taką mieszanką.
 
Grzegorz GPS Świderski

Test wyborczy <- poprzednia notka
następna notka -> GPS

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka