GPS GPS
171
BLOG

Krzyż okiem libertarianina

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 7

Tradycja zaznaczania w jakiś trwały sposób miejsc, w których wielu ludzi przeżyło jakieś silne emocje związane z jakimś spektakularnym wydarzeniem jest ogólnoludzka, spotykana w każdej cywilizacji i kulturze. To ważna cecha odróżniająca nas od zwierząt.

Jeśli premierem Polski zostałby buddysta i by go zastrzelili w Gwatemali, przywieźli zwłoki do Polski i wystawili w Łazienkach trumnę przed pochówkiem, a wyznawcy buddyzmu postawiliby przed Łazienkami posążek Buddy, pod którym Warszawiacy składaliby kwiaty, to ten posążek powinien tak długo tam stać, jak długo będą jacykolwiek buddyści, którzy zechcą składać kwiaty i pamiętać o swoim współwyznawcy. I będą mieli prawo stosować przemoc by powstrzymać wszelkie siłowe akcje prowadzące do przeniesienia tego posążka w inne miejsce.

Jeśli komuś tak bardzo fanatycznie zależy na jakimś symbolu w jakimś miejscu, który upamiętnia bardzo ważne wydarzenie, tak, że w kilkanaście osób jest w stanie dzień i w noc stać na warcie w tym miejscu, to taki fanatyzm należy uszanować i zostawić fanatyków w spokoju. Jedynym powodem uzasadniającym usunięcie takich wartujących fanatyków może być to, że stojąc na warcie ograniczają normalny ruch drogowy w takim miejscu.

W wolnym kraju każdy fanatyk stania na warcie i pilnowania jakiegoś swojego symbolu powinien mieć prawo sprawować tą wartę w miejscu publicznym, gdy nie przeszkadza to w ruchu drogowym. Tak jak każdy fanatyk sprzedaży sznurówek powinien mieć prawo sprzedawać je w dowolnym miejscu publicznym, jeśli nie tarasuje ruchu.

Jeśliby przed pałacem prezydenckim jakiś słupnik wbiłby pal i na nim siedział dniem i nocą i byłby takim fanatykiem, że udałoby mu się przesiedzieć kilka dni, to nikt nie miałby prawa go usunąć - właśnie ten fanatyzm i wytrzymałość sankcjonowałyby jego prawo do siedzenia na słupie, nawet gdyby sam słup wbił ktoś inny. Ale gdyby sobie na chwilę poszedł, to można by mu ten słup wyjąć i przestawić w inne miejsce.

Nie ma znaczenia to, czy taki fanatyk stoi godzinę, czy sto godzin, czy tysiąc godzin. Wolno stać nieruchomo na podeście gościowi przebranemu za śmierć i kłaniającemu się każdemu, kto mu wrzuci monetę do kapelusza - wolno mu stać godzinę, ale jeśli wytrzyma dziesięć godzin, to też mu wolno, jeśli pójdzie odpocząć i znów wróci i miejsce będzie wolne, to wolno mu tam z przerwami stać całymi latami. Każde użycie wobec niego przemocy będzie niemoralne.

Użycie przemocy wobec takich fanatyków jest niedopuszczalne i wolno im stosować agresję wobec każdego, kto chce pozbawić ich symboli, których pilnują, albo sznurówek, którymi handlują. Odczucia estetyczne, to, że ci fanatycy są brzydcy, albo nie komponują się odpowiednio urokliwie w przestrzeni, nie mogą być żadnym uzasadnieniem użycia wobec nich przemocy.

Nie wolno odpowiadać przemocą na słowa, ale na próbę fizycznego usunięcia z miejsca publicznego, które się zajęło, wolno jak najbardziej zareagować agresją.

Przed krzyżem stoją fanatyczne babcie i się modlą, a za ich plecami młodzież gra w piłkę i się z babciami droczy. A dlaczego by nie podroczyć się z fanatycznymi deskorolkarzami, którzy też tam ciągle spotykają się w jednym miejscu i w zasadzie je okupują? Albo nie podroczyć się z tańczącymi hiphopowcami pod Kolumną Zygmunta? Podejść, pokazać im dupę, albo faka, krzyknąć "precz z hiphopem", albo "deski do sal gimnastycznych"? Też by była fajna zabawa. Dlaczego nikt nie odważy się droczyć z hiphopowcami, albo z deskorolkarzami, a szydzić z modlących się babć odwagę mają?

Ja nie potępiam tańców i grania w piłkę, potępiam przeszkadzanie innym. Tak samo nie podobają mi się te chłystki, gdy grają w piłkę przeszkadzając babciom modlić się, jak gdyby grali w piłkę w miejscu deskorolkarzy i gdyby im przeszkadzali jeździć! A gdy grają na wolnym miejscu, którego jest tam pełno, to mi się w pełni podobają i to popieram. Duży szeroki chodnik, czy plac, w mieście, można wykorzystywać do wielu działań, nie tylko do przechodzenia.

Tak samo jak tych przeszkadzających chłystków potępiam straż miejską, czyli buców w mundurach, którzy przepędzają z ulic sprzedawców sznurówek czy książek.

Ja tam byłem i widziałem jak przeszkadzają. Pogardę mam nie za ich myślenie, ale za przeszkadzanie, za chamskie zachowanie. Wątpię by te chłystki przeszkadzające babciom były zdolne do myślenia, ale mam pogardę dla sposobu myślenia tych, którzy ich tresują i szczują do przeszkadzania.

Gardzę ludźmi, którzy w sposób chamski, namolny, infantylny, prymitywny przeszkadzają fizycznie innym modlić się. Tak samo gardziłbym wściekłą babcią, która przeszkadzałaby na Placu Zamkowym tańczyć hiphopowcom.

 


Telewizja kłamie <- poprzednia notka
następna notka -> Moralność pracodawcy

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka