GPS GPS
1385
BLOG

Własność intelektualna

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 11
Algorytmy, twierdzenia matematyczne, teorie fizyczne, czy w ogóle odkrycia przyrodnicze, nigdy, nawet zwyczajowo, nie podlegały własności. Nigdy nie wytworzył się zwyczaj handlowania tymi rzeczami.
Wolność słowa <- poprzednia część

Kwestia własności intelektualnej wiąże się z wolnością słowa [1]. W ogóle kwestie dotyczące informacji i przetwarzania danych są głęboko filozoficzne i dotyczą nieśmiertelności duszy [2], bo dusza to informacja [3].
Wielu filozofów, w szczególności libertariańskich, problem własności intelektualnej, problem własności informacji, prawa do gromadzenia i przetwarzania danych, przeorało w te i we w te. To pooram te pole jeszcze raz, a co!
Prawo stanowione może usankcjonować dopiero długotrwały i utrwalony zwyczaj kształtowany przez wiele pokoleń. Prawo nie powinno tworzyć nowych zwyczajów, ani kształtować moralności. Moralność i zwyczaje powinny być źródłem prawa, a nie na odwrót. Tak jest w naszej cywilizacji łacińskiej [4], w której prawo oparte jest o fundamenty prawa rzymskiego.
Niestety współczesna filozofia prawa jest inna, obca, tworzy inną cywilizację. W naszym państwie - i w metropolii, czyli Komunie Europejskiej [5], i w prowincji, czyli w Drugiej Komunie [6], rządzący urzędnicy tworzą zwyczaje i moralność poprzez miliony przepisów i rozporządzeń, które ustanawiają na podstawie własnego widzi-mi-się hojnie wspieranego na różne sposoby przez mafie. Opanowuje nas cywilizacja bizantyjska [7].
Z prawem własności [8] jest tak, że nie wszystkie dobra, które ludzie mogą teraz posiadać jako własność, były taką własnością kiedyś. Różne dobra stawały się własnością powoli - w ten sposób, że ludzie zaczynali je używać, czerpać z nich korzyści i byli w stanie je strzec, a pełnoprawną własnością stały się, gdy zaczęto nimi handlować.
Ziemia nie podlegała kiedyś własności, a w niektórych prymitywnych kulturach do dziś jej nie stanowi. Co prawda człowiek był od zawsze zwierzęciem terytorialnym, ale za czasów koczowniczych, myśliwskich, gdy byliśmy jeszcze nomadami, ziemią się nie handlowało. Ustanowienie praw własności ziemi było podstawą powstania wszelkich cywilizacji. Najpierw ludy koczownicze zaczęły uprawiać ziemię, potem nią handlować, a to po wielu pokoleniach spowodowało powstanie prawa własności ziemi usankcjonowanego przez państwo.
Dawniej książki podlegały własności tylko jako nośnik - treść własności nie podlegała. Można było książki przepisywać bez żadnych ograniczeń. Ale po pewnym czasie ludzie nauczyli sie sprawniej i taniej kopiować książki i zauważyli, że treść jest czymś odrębnym od nośnika. Zaczęto czerpać korzyści z pisania książek, a nie tylko z ich przepisywania, czy kopiowania. No a potem zaczęto handlować samą treścią i składać zamówienia na treść. Treść stała się własnością i prawo stanowione w tym momencie może ten zwyczaj usankcjonować.
Ale treść jest własnością, jest chronionym dobrem, tylko przed jej rozpowszechnieniem. Handlować może informacją tajną, znaną małemu gronu, skrywaną. Po rozpowszechnieniu, upublicznieniu, rozpowiedzeniu, rozprzestrzenieniu, wyemitowaniu w przestrzeń, informacja przestaje być dobrem, które podlega prawu własności, bo przestaje być dobrem rzadkim, dobrem podzielnym, ilościowo mierzalnym. Rozpowszechniona informacja jest jak powietrze – jest wszędzie i jest nieograniczona. Jest nawet bardziej powszechna i nieograniczona niż powietrze, bo ulata w kosmos i przenika próżnię.
Ukradzione dobro podlegające prawu własności można złodziejowi odebrać i oddać właścicielowi. Wykradzionej informacji, która stała się publiczna, odebrać się nie da i nie ma co zwracać jej właścicielowi, bo on jej nie stracił, bo ma ją dostępną publicznie tak jak każdy!
Największym nieszczęściem w dziejach ludzkości w kwestii informacji było spalenie biblioteki aleksandryjskiej. Ta klęska polegała na bezpowrotnej utracie wielu ważnych, wartościowych, ciekawych treści, polegała na utracie informacji. Ta tragedia była możliwa, bo te utracone treści były słabo upublicznione, mało rozpowszechnione, skopiowane w zbyt małych ilościach.
Widać, że jak treści powstają, albo mają powstać, to trzeba je chronić, podlegają własności, można je sprzedawać, kupować, obracać nimi. Ale to trwa krótko. Gdy treść zostanie odpowiednio długo przeobracana to staje się dobrem powszechnym, dobrem publicznym, dobrem ludzkości, dobrem, które zostaje uwolnione i zaczyna ulatać jak powietrze. A powietrze prawu własności nie podlega.
Gdy ograniczamy swobodę uwolnionej informacji, uwolnionej treści, rozpowszechnionym danym itp… do dalszej ekspansji, do dalszego powielania się, kopiowania, ulatania w przestrzeń, to tym samym ograniczamy rozwój cywilizacji, ograniczamy naszą wiedzę, próbujemy uczynić własnością coś, co własnością być nie może z przyczyn fizycznych, filozoficznych i wszelkich innych. Ograniczenia w kopiowaniu informacji są w istocie tym, czym było spalenie biblioteki aleksandryjskiej.
Ale informacja to nie tylko konkretne treści spisane słowami, wzorami, nutami, bitami, czy jakimikolwiek symbolami. Informacja to też przepisy, zasady, reguły, prawa, algorytmy, teorie - wszystko co można zapisać, powiedzieć, zaśpiewać, pomyśleć na wiele sposobów, a będzie w istocie tym samym.
Algorytmy, twierdzenia matematyczne, teorie fizyczne, czy w ogóle odkrycia przyrodnicze, nigdy, nawet zwyczajowo, nie podlegały własności. Nigdy nie wytworzył się zwyczaj handlowania tymi rzeczami. Dopóki taki zwyczaj się nie wytworzy, prawo nie powinno z tego czynić własności. Algorytmami się handluje dopiero od czasu wprowadzenia patentów na algorytmy. Czyli prawo wyprzedziło zwyczaj - i to jest złe.
Każdy może wymyślić algorytm, twierdzenie czy jakiś środek chemiczny i to ukryć, albo wykorzystać tak by nikt tego nie skopiował – tak jest np. z przepisem na Coca-colę. Ale ludzie jakoś nie robili tego często i raczej rozgłaszali tego typu odkrycia. I dopóki tak jest, dobra te nie powinny podlegać własności. Ale może się zdarzyć, że ludzie zaczną wymyślać algorytmy i twierdzenia i będą je trzymać w tajemnicy i będą je sprzedawać innym. Ten kto kupi też będzie trzymał to w tajemnicy, bo zapłacił. Jeśli taki zwyczaj się rozpowszechni, to dopiero prawo może to usankcjonować.
Współczesne prawo pozwalające patentować algorytmy, nakazujące płacić tantiemy za publiczne odgrywanie publicznie znanych utworów muzycznych, zakazujące kopiowania informacji jest zwyrodniałe, szkodliwe i antycywilizacyjne.
Uważam, że trzeba wycofać wszelkie ustawy dotyczące prawa do własności intelektualnej, a potem obserwować jakie zwyczaje zaczną się w tej kwestii wytwarzać w warunkach pełnej anarchii informacyjnej. I dopiero na podstawie zwyczajów dotyczących handlowania informacją można próbować tworzyć ustawy, które te zwyczaje usankcjonują i uporządkują.
 
Grzegorz GPS Świderski

następna część -> Przeciw własności intelektualnej


13 monet <- poprzednia notka
następna notka -> Patriotyzm polski 

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka