GPS GPS
1334
BLOG

Skuteczni politycy

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 4
Zastanówmy się nad skutecznością polityki. Jaki polityk jest skuteczny, kiedy polityk jest skuteczny, który polityk jest skuteczny? Polityk skuteczny to taki, który realizuje swoją wolę, swoje pragnienia i swoje plany na dużą polityczną skalę. A zatem którzy politycy znani z historii byli najbardziej skuteczni?
Ograniczmy się na razie tylko do XX wieku. Najbardziej skuteczni politycy tego okresu to: Hitler, Stalin, Castro, Pol Pot, Bokassa, Jaruzelski itp..., nieprawdaż?
Oczywiście oprócz pomagierów wszyscy ci „wybitni” XX-wieczni politycy mieli, bądź mają, też oponentów, opozycjonistów - skutecznych, lub nie, choć mniej znanych.
Czy zatem skuteczność w polityce jest jakąkolwiek wartością pozytywną, wartością wyższą?
Możemy oceniać wiele cech polityka, ale gdy uznamy, że jeden jest skuteczny, a drugi nie, to ten pierwszy zyskuje w sumarycznej ocenie a drugi traci? Czy skuteczność polityczna jest wartością pozytywną czy negatywną? Czy skuteczny polityk to polityk dobry?
Wydawałoby się, że skuteczność polityczna to skuteczne i realne obalanie i sprawowanie władzy - bez względu na inne cechy i cele. Czyli chodzi o zwierzęce instynkty [1] samca alfa. W ludzkim stadzie te instynkty są bardziej wysublimowane niż u innych zwierząt - nie liczy się tylko siła fizyczna czy zdolność rozpłodowa ale też dar gładkiej, wyraźnej i głośnej wymowy, retoryka, inteligencja, charyzma, zdolność rozkazywania itd... Ale w sumie chodzi o to samo: pociągnąć za sobą stado - czyli omamić je, zastraszyć, zindoktrynować, oczarować, otumanić itp... - i w rezultacie nim kierować, czyli rozkazywać innym, czyli ograniczać ich wolność - w mniejszym lub większym stopniu - czyli sprawować władzę.
Władza jest tak samo zdefiniowana w stadzie ludzkim jak i wśród goryli czy wilków - ten ma władzę kogo inni słuchają, wykonują jego rozkazy i stosują się do ustanowionych przez niego zasad. Demokracja ludzka w żaden sposób nie obala tej ogólnossaczej zasady.
W stadzie wilków kilka podrzędnych wilków, mających większość, obala przywódcę i wymienia go na innego, nawet bez zagryzania tego przywódcy. Tak się też dzieje w ludzkich partiach politycznych.
Władza to nadrzędność nad podrzędnością, to wydawanie rozkazów, nakazów, praw - by inni stosowali się do nich - a jak nie, to kara. Skuteczność władzy to zdolność do władania czyli zdolność wymuszania na innych wykonywania rozkazów, stosowania się do przepisów, praw i rozporządzeń - tak by nie trzeba stosować zbyt często zbyt okrutnych kar.
Ale jest też inny aspekt władzy charakterystyczny głównie dla stada ludzkiego rzadko spotykany u innych zwierząt: uleganie wielopokoleniowej propagandzie i indoktrynacji czyli kulturze i cywilizacji [2]. Samce alfa są w tym stanie rozwoju tylko taką forpocztą władzy, narzędziem w rękach prawdziwej władzy, szyldem, za którym stoi realna władza czyli kapłani, propagandziści, ideolodzy i szare eminencje, którzy biologicznie mogą być samcami beta - mogą być brzydcy, słabowici i mogą się jąkać.
Myślę, że nadal nie jest rozstrzygnięte kto w klasycznym dylemacie naszej cywilizacji był realną i skuteczną władzą: Aleksander Macedoński czy jego nauczyciel Arystoteles? Czy Aleksander Macedoński był samcem alfa, a Arystoteles był samcem beta? Kto ostatecznie zwyciężył tworząc dzisiejszą lewicową rzeczywistość: teoretyk Marks czy praktyk Lenin?
Może siła ludzkości polega na tym, że ludzki kulturowy samiec meta-alfa ma władzę nawet po własnej śmierci? Może ci zwierzęcy, biologiczni samcy alfa są tylko odpowiednikami ludzkich cywilizacyjnych samców beta, którzy mają jeszcze nad sobą władzę ludzkich samców meta-alfa, którzy są ideologami [3], teoretykami, nauczycielami, felietonistami, pisarzami, filozofami, publicystami, dyskutantami, polemistami, naukowcami? Może ci ludzcy teoretycy - brzydcy, bez charyzmy, bez realnych zdolności wpływania na motłoch ludzki, bez zdolności porywania tłumów, niemedialni - ale potrafiący myśleć, pisać i nauczać - może to oni są najbardziej skutecznymi politykami? Ich skuteczność nie polega na bieżących korzyściach ale na działaniach długofalowych!
Może wyższość białego człowieka nad Murzynami polega na tym, że biały człowiek oparł się jednak na wartościach bardziej odległych niż te kilka dni naprzód. Biały człowiek w przeciwieństwie do Murzynów potrafił stworzyć cywilizację, czyli uległość wobec samców meta-alfa, którzy co prawda są słabowici fizycznie i mało płodni seksualnie, ale mają jakieś pomysły, idee, koncepcje, zasady, wzory, abstrakcje, są pracowici, mają jakieś wizje czy idee fix, myślą długofalowo, przewidują przyszłość na kilka pokoleń naprzód - ogólnie budują cywilizacje, a nie stado czy plemię.
A Murzynom się nie udało zbudować cywilizacji bo opierali się na zwykłym zwierzęcym, krótkofalowym, siłowym, charyzmatycznym, pociągającym tłumy, samcu alfa? A i białym się wszystko spieprzyło i narobiliśmy największego obciachu w dziejach ludzkości gdy zawierzyliśmy charyzmatycznym samcom alfa typu Hitler czy Stalin, nieprawdaż?
Przeciwieństwem polityka skutecznego jest polityk bezowocny. Ale ja próbuje zwrócić uwagę na czas realizacji. Pewne działania mogą być bezowocne w krótkiej perspektywie ale owocne w dłuższej - po czasie dłuższym niż życie tego, kto owoce zasiał.
Dodatkowo może być jeszcze tak, że te owoce są zatrute. Co z tego, że jakiś polityk jest skuteczny jeśli skutki jego działań są opłakane? Czy to dobrze, że Lenin był skuteczny?
Zazwyczaj skutki działań praktycznych polityków, czy wielkich teoretycznych wizjonerów, są złe gdy mają plany globalne, gdy mają na celu budowę wielkich imperiów, wielkich przedsięwzięć politycznych, a dobre skutki są wtedy, gdy polityk trzyma się pewnych zasad nie planując jakie będę tego skutki krótkofalowe.
Arystoteles nie planował Cywilizacji Łacińskiej [4] - mimo to był jej współtwórcą - a powstała tysiąc lat po jego śmierci. Hitler planował tysiącletnią Rzeszę a upadła po kilkunastu latach wraz z jego śmiercią. To który z nich był bardziej skuteczny? Który był bardziej owocny? Który był lepszym politykiem?
Grzegorz GPS Świderski


Państwo opiekuńcze <- poprzednia notka

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka