GPS GPS
1586
BLOG

Wulgarna pejoratywizacja pojęć zepitetyzowanych

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 41
Są w języku polskim takie słowa jak: "ksenofob", "faszysta", "rasista", „antysemita”. Słowa te pierwotnie niosły jakąś treść, miały znaczenia, które do dziś są opisane w słownikach. Ale dziś już nie znaczą tego, co definiują słowniki. 
Dziś są to epitety – czyli nic nie znaczące wyzwiska. Używa się ich by kogoś obrazić, zdyskredytować, pokazać w złym świetle, pokazać jako gorszym, głupszym, niemoralnym, niepatriotycznym. Następuje „epitetyzacja" słów. W zasadzie dotyczy to większości słów stosowanych w dyskursie publicznym do walki politycznej.
Ale te wymienione słowa mają szczególną rolę. Pierwotnie niosły jakaś treść i w ramach oceny tych treści głoszenie ideologii za nimi stojących zostało zakazane w prawie. Dlatego "zepitetyzowanie" tych słów niesie nie tylko skutki językowe, ale i prawne - bo to rozszerza sferę integracji prawa w język, a zatem ogranicza wolność słowa. Sąd oceniając jakieś przestępstwo słowne opiera się nie o słownikowe definicje danego słowa, ale uwzględnia ewolucję języka i powszechne rozumienie tych słów. A zatem bez zmiany prawa liczba czynów zakazanych rośnie, czynów polegających tylko na gadaniu.
Jeśli prawo zakazuje głoszenie treści antysemickich, a powszechnie przyjmie się, że krytykowanie Żydów jest antysemityzmem, to krytykowanie Żydów staje się przestępstwem, bez jakiejkolwiek zmiany prawa – dzieje się tak na skutek ewolucji języka, na skutek „epitetyzacji”. Żydów nie wolno krytykować – jest to zakazane.
Jeszcze gorzej dzieje się z ksenofobią, czy rasizmem – wszelka krytyka ludzi o innej narodowości, czy rasie, staje się przestępstwem, bo w powszechnym użyciu słowa te nabierają więcej treści, treść zostanie rozmyta, a słowo "zepitetowane". A więc jak Cygan coś ukradnie to nie można już krzyczeć „łapać Cygana!” – to jest rasizm, a rasizm jest zakazany.
To samo z „faszyzmem”. Ludzie organizują patriotyczne marsze w święto niepodległości, a zorkiestrowana prasa i telewizja okrzykuje je marszami „faszystowskimi”. I kompletnie nie ma znaczenia jakie cele mają te marsze i co to znaczy „faszystowski”! Należy zakazać takich marszów, bo przyklejono im łatkę. Ludzie zobaczą w telewizji te marsze, usłyszą komentarz: „faszystowski marsz” i to wystarczy, by tych marszy zakazać, bo większość ludzi uzna te marsze za faszystowskie i tak zezna przed sądem. I językoznawcy będą musieli to uznać, bo jak większość ludzi coś określa jakimś słowem, to tak to coś należy określać. A więc językoznawca też musi zeznać przed sądem, że to są marsze faszystowskie.
Każdego można nazwać faszystą lub antysemitą i nie ma znaczenia co to znaczy – temu faszyście i antysemicie należy się kara, a nawet jeśli nie, to absolutnie należy go wykluczyć z kręgu ludzi, z którymi się dyskutuje. W ten sposób można wykluczyć każdego – nawet niewinną, ciężarną sierotkę – jeśli „Gazeta Wyborcza” napisze, że to faszystka.
Ale to mało. Również już nic nie znaczą takie określenia jak „liberalizm” czy „kapitalizm”. Jeszcze czasami mówi się "doktrynalny liberalizm", czy "dziki kapitalizm", ale i bez tych dodatków każdy wie, że liberalizm jest bezduszny i doktrynalny, a kapitalizm to wyzysk i bezrobocie. W ogóle liberalizm to faszyzm.
Jedna banda polityczna nazywa swoich wrogów antysemitami, a ci w samoobronie nazywają przeciwników liberałami, ci w odwecie walą faszystami, ci odpowiadają… - podstawcie sobie co chcecie, wszystko pasuje.
Już nawet „patriota” to określenie pejoratywne! No bo „prawdziwy Polak”, to już ewidentnie ktoś niedobry, najczęściej „faszysta”, albo „antysemita”. W dyskursie politycznym już prawie w ogóle nie występują słowa coś znaczące – większość z nich to epitety. Młodzież nawet nie wie co kiedyś znaczyły!
A najgorsze zło to „liberał”. Liberał to istne wcielenie szatana, to wolnościowiec, „róbta co chceta”, to anarchista i faszysta w jednym. Liberał to zaprzeczenie patriotyzmu. Liberałowie nami dzisiaj rządzą i ciemiężą nas swoimi liberalnymi prawami, tworzą liberalną cenzurę Internetu, liberalnie zakazują dopalaczy i walczą z hazardem, liberalnie podnoszą podatki, liberalnie nas zniewalają.
Ale co ciekawe zupełnie oszczędzono słowa typu: „komunizm” i „komunista”, i pokrewne im ideowo słowa: „socjalizm” i „socjalista”. Mimo, że głoszenie ideologii komunistycznej jest zakazane, to legalnie działają Polsce partie komunistyczne, socjalistyczne i socjaldemokratyczne, a komuniści i socjaliści swobodnie mogą się wypowiadać, uczestniczyć w dyskursie publicznym, być autorytetami moralnymi, urządzać pochody itd… Młodzież nie skrzykuje się masowo na fejsbuku by jakoś dokopać tym panoszącym się komunistom, albo zablokować jakiś socjalistyczny marsz.
Wszystko jest pomieszane, słowa zmieniają znaczenia, tracą całkowicie jakąkolwiek treść - „epitetyzacja” trwa. To jest nieuchronny skutek demokracji, walka polityczna w demokracji musi mieszać językiem! I jak tu operować słowem w takich warunkach? Pozostaje tylko pała, a jeśli już stosujemy słowa, to trzeba je odpowiednio modulować głosem! Chcieliście demokracji, to ją macie! Tylko co to znaczy demokracja…?
 
Grzegorz GPS Świderski
 

Świtozmierzch <- poprzednia notka
następna notka -> Kiwanie w słońcu

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka