GPS GPS
1396
BLOG

Jak Jacek Sierpiński obala zabobony!

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 2
Jacek Sierpiński to najbardziej znany polski libertarianin. Wielu określa go mianem: „papieża polskiego libertarianizmu”. Moim zdaniem śmiało można też nazwać go: „polskim Rothbardem”. To jednocześnie jeden z najlepszych polskich blogerów, który pisze bardzo sensowne i logicznie uzasadnione notki zawierające wiele argumentów obalających wiele zabobonów politycznych, w które powszechnie w Polsce się wierzy.
Jacek zgodził się, by włączyć kilka jego notek do mojego projektu wydania książki ze zbiorem tekstów polskich blogerów politycznych. Pomysł ten opisałem tu: Pogromcy mitów - Fałsz Politycznych Frazesów
A tu opisałem poparcie jakie udało mi się zdobyć dla tego projektu: Fałsz Politycznych Frazesów - poparcie
Poniżej publikuję odnośniki i fragmenty notek blogowych Jacka, które zaproponował. Polecam przeczytanie tych notek w całości i w ogóle do poznania i śledzenia bloga Jacka Sierpińskiego. Nawet jeśli się z nim nie zgadzacie, to warto poznać libertariańskie poglądy i warto zrozumieć jaka za nimi stoi argumentacja.
Ja uważam, że nasze poglądy są najlepiej uzasadnioną ekonomicznie i moralnie ideologią polityczną. Siła libertarian, to siła naszych argumentów. Nasza ideologia jest jasna, prosta, logiczna, solidnie uzasadniona, łatwa do zrozumienia, moralnie ugruntowana, mocno osadzona cywilizacyjnie, podparta wieloma naukowymi autorytetami. Mało jest tak solidnie, naukowo i logicznie uzasadnionych ideologii politycznych. Dlatego jestem libertarianinem. Jacek mnie do tego przekonał swoimi notkami. Dlatego wspólnie z Jackiem i wieloma innymi libertarianami założyliśmy polską Partię Libertariańską.
Polska powinna być libertariańska, bo Polska ma wolnościowe tradycje. Państwowy zamordyzm się w Polsce nie sprawdza, nie działa - prowadzi nas do biedy i zacofania. Ideologia socjaldemokratyczna, która nas teraz zdominowała jest dla nas destrukcyjna. Tylko wolna, suwerenna, tolerancyjna, pluralistyczna, niepodległa, różnorodna, szanująca autonomię każdego regionu Polska może być Polską.
Przy okazji proszę wszystkich o pomoc w wymyśleniu tytułu dla projektowanej książki. Może: „Obalamy zabobony”?
Grzegorz GPS Świderski
A oto jak różne zabobony obala Jacek Sierpiński:

„Ci z samozwańczych zwolenników „liberalizmu gospodarczego”, którzy chcieliby, w imię walki z „liberalizmem obyczajowym” zakazywać wymienionych rzeczy są w rzeczywistości zwolennikami czegoś, co można nazwać „umiarkowanym liberalizmem gospodarczym w granicach konserwatyzmu obyczajowego”. Czyli – wolność gospodarcza tak, ale tylko dopóki nie narusza konserwatywnego stylu życia. Chłop może uprawiać ziemniaki, ale konopi indyjskich już nie. Sklepikarz może sprzedawać alkohol, ale już nie marihuanę. Promotor muzyczny może organizować koncert disco-polo, ale nie coś w rodzaju „Przystanku Woodstock”, ani koncertu blackmetalowego, gdzie do krzyży przywiązuje się umazanych sztuczną krwią ludzi. Wydawca gazety może ją wydawać, pod warunkiem, że nie będzie tam symbolu sierpa skrzyżowanego z katolickim krzyżem, lub że nie będzie to coś w rodzaju „Hustlera”. Właściciel telewizji może emitować, co chce, pod warunkiem, że będzie to zgodne z „wartościami chrześcijańskimi”. Producent napoju może się reklamować, pod warunkiem, że nie będzie to reklama „obrażająca uczucia religijne”…”

„Każdy stereotyp kulturowy zaniknie, jeśli wystarczająco wielu ludziom będzie na tym zależeć. Nie trzeba do tego politycznych regulacji, ustaw, rozporządzeń i dyrektyw, z wyjątkiem takich, które uchylają zakazy zachowania się niezgodnego ze stereotypem. A jeśli tak nie jest… no cóż, żadne regulacje tu nie pomogą. W takiej sytuacji, choćby „oświecona” władza rozpętała gigantyczną kampanię propagandową na rzecz tolerancji wobec mężczyzn w szpilkach, wprowadziła dla nich przywileje i zagroziła surowymi karami dla tych, którzy ich nie wpuszczają na swój teren, to i tak mężczyźni w szpilkach będą postrzegani jako coś bulwersującego i nieprzyzwoitego. Co najwyżej, zaczną wzbudzać jeszcze większą wrogość.
Ci, którzy próbują walczyć z rozmaitymi kulturowymi stereotypami metodami politycznymi powinni zastanowić się nad tym, czemu kobieta w męskich butach dziś już nie bulwersuje, a facet w damskich butach tak.”

„Jak składki mogą być jednocześnie zbierane na osobistych kontach i przeznaczane na wypłatę świadczeń dla obecnych emerytów i rencistów – pozostaje tajemnicą zusowskiego umysłu. Istnieje ryzyko, że w związku z tym ktoś płacący składki emerytury w końcu jednak nie dostanie, albo dostanie ją w wysokości zapomogi zupełnie niezwiązanej z wysokością składek. Nawet jednak, jeśli powyższą obietnicę emerytury przyjąć za dobrą monetę, to ktoś niepłacący składek po prostu jej nie dostanie. Nie skorzysta z usługi.”

„W ogóle, od jakiegoś czasu w całej Unii Europejskiej coraz bardziej widać schizofreniczne traktowanie problemu równości płci. Kiedyś kładziono nacisk na wymuszanie niedyskryminowania jednostek, czego skutkiem są np. zapisy zabraniające oferowania pracy osobom określonej płci. Teraz kładzie się nacisk na wymuszanie wyrównywania liczby kobiet i mężczyzn w określonych zawodach i określonych stanowiskach, czego wyrazem są np. parytety. Jednak stare zapisy formalnie pozostają w mocy, co prowadzi do kuriozalnej sytuacji przykładowo w unijnych programach dotacyjnych, gdzie przedsiębiorcy z jednej strony są instruowani, że przeznaczanie miejsca pracy dla przedstawicieli określonej płci jest sprzeczne z prawem polskim i unijnym, z drugiej zaś strony każe im się określać wskaźniki mówiące, ile kobiet i ilu mężczyzn będzie zatrudnionych w ramach nowych etatów utworzonych podczas realizacji dofinansowanego projektu, z których to wskaźników mają być następnie rozliczani. Nie wolno ci dyskryminować nikogo przy przyjmowaniu do pracy, ale musisz zagwarantować, że zatrudnisz określoną z góry liczbę przedstawicieli każdej z płci. A jak ci się nie uda, to zabierzemy ci przyznane pieniądze.”

„Pojedynczy człowiek jest wartością i celem sam dla siebie. Poświęcanie go na ołtarzu jakichkolwiek kolektywnych wartości – w tym przedłużania gatunku – kończy się właśnie tym, co niektórzy określają mianem „lewactwa”: coraz większym ingerowaniem władzy w prywatne życie ludzi i relacje międzyludzkie. Państwo nie powinno afirmować związków jednopłciowych i zachowań homoseksualnych, ale również nie powinno afirmować jakichkolwiek innych związków i zachowań. Związki heteroseksualne i rozmnażanie się są dla ogromnej większości ludzi naturalne i państwowe regulacje nie są potrzebne do tego, by istniały. Państwo nie musi udzielać ślubów – i nie powinno tego robić, bo to pierwszy krok do wtrącania się polityków i urzędników w rodzinę, do przekształcania jej z komórki społecznej w hierarchię polityczną, do roszczenia sobie przez nich pretensji do wychowywania dzieci i ich odbierania rodzicom w przypadku, gdy ci ostatni nie spełniają wymogów.”

„Czy jeśli ktoś złożyłby w Sejmie projekt ustawy zakładającej, że każdy, kto chce uprawiać seks będzie musiał pod karą grzywny uzyskać na to odpowiednie pozwolenie w urzędzie (pod warunkiem ukończenia 18 roku życia), a potem płacić z tego tytułu podatki, opłacać składki ubezpieczeniowe oraz regularnie uczęszczać na kontrole lekarskie, to agencje prasowe, gazety i portale podałyby, że ten ktoś chce legalizacji seksu?”

„A jeśli tak, to używanie terminu „własność intelektualna” jest tu nadużyciem. Tym, co narusza „pirat” robiący, użytkujący lub rozpowszechniający „pirackie” kopie są prawa autorskie. Czasami również patenty, prawa do znaków towarowych, wzorów użytkowych czy przemysłowych. Ale prawa autorskie, patenty, prawa do znaków towarowych, wzorów użytkowych czy przemysłowych to nie własność. Nie da się ukraść ani zniszczyć przedmiotu tej „własności”. „Własność intelektualna” nie odnosi się do posiadania, ale ogranicza posiadanie.”

„Czyli – jak widać – tym, co konstytuuje wspólnotę w oczach Pani Kingi, jest przymus. Przymus w jego najpospolitszej formie groźby odwołującej się do zwykłej fizycznej przemocy: w tym przypadku komornika, policyjnych kajdanek i więziennych krat. Im więcej przymusu, tym więcej wspólnoty. Myśl, że wspólnota może opierać się na dobrowolnych relacjach międzyludzkich i dobrowolnie przyjmowanych wartościach wydaje się w ogóle nie przychodzić jej do głowy. Przeciwnie – wymieniane przez nią przykłady takich relacji i wartości, jak rynek czy „anachroniczna tradycja” nie tworzą według niej autentycznej wspólnoty, ograniczają „nasze możliwości rozwoju”. „Coraz większa sfera naszego życia, skolonizowana przez rynek, traci charakter moralny”, a „silne forsowanie tradycyjnych wzorów stanowi poważną barierę na drodze do stworzenia autentycznych wspólnot”.”

“To, że urodzi się nam więcej dzieci oznacza, że w przyszłości będzie więcej rąk do pracy, ale nie oznacza automatycznie, że będzie więcej rąk w pracy. Może oznaczać, że będzie tylko więcej gęb do nakarmienia. A możliwości nakarmienia mogą być mniejsze.
Bo potencjalny brak rąk do pracy to tylko jedna strona problemu. Druga strona problemu to brak możliwości pracy. Brak kapitału, z którym można tę pracę połączyć. I ta strona jest ważniejsza, bo w przypadku lokalnego braku rąk do pracy wystarczy wspomóc się Hindusami, Chińczykami, Afrykanami czy innymi imigrantami. Natomiast w przypadku lokalnego choćby braku kapitału nie jest prostą sprawą spowodować, by się szybko pojawił.”

“A mi jakoś planowana, ładna architektura kojarzy się z dyktaturami i totalitaryzmami. Jakie imponujące pomysły mieli tu hitlerowcy. Jakie szerokie ładne ulice i piękne budynki są w Phenianie. Jaki piękny ład panuje w stolicy Turkmenii, Aszchabadzie.
Za to jaki straszny nieład panował do niedawna w Hongkongu. Teraz mają już nieco ładniej, ale nadal daleko odbiega to – choćby przez pstrokaty natłok reklam – od idealnego świata orędowników ładu przestrzennego. Bo wolność – dzięki której przeciętny mieszkaniec Hongkongu ma się ostatecznie znacznie lepiej od przeciętnego mieszkańca Korei Północnej czy Turkmenii – ze swej istoty musi dopuszczać nieład. Musi dopuszczać możliwość, że różni ludzie o różnych celach i gustach zagospodarują swoje kawałki przestrzeni zgodnie ze swoimi zamierzeniami i upodobaniami. A ponieważ ludzie na ogół wiedzą lepiej od różnych artystów i urzędników, co jest dla nich samych dobre, owocuje to po jakimś czasie większym dobrobytem.”

De Non Praestanda Oboedientia <- poprzednia notka

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka