GPS GPS
4148
BLOG

Pogromcy mitów - XIX-wieczny kapitalizm

GPS GPS Gospodarka Obserwuj notkę 40
Wielu lewicowców krytykujących wolny rynek często odwołuje się do początków tworzenia się kapitalizmu w XIX wieku. Stawiają tezę, że kapitalizm prowadzi do nędzy i wyzysku, bo takie były jego początki. Robotnicy jakoby pracowali w skandalicznych warunkach, za marną płacę, w fabrykach pracowały dzieci itd… itp…

Niech żyje wojna <- poprzedni mit

To są mity, które są oparte o sfałszowane dane. Informacje o strasznych warunkach pracy robotników w XIX wieku głównie pochodzą z dzieł Marksa i Engelsa. Uznaje się ich za naukowców, za ekonomistów, którzy wydawali dzieła naukowe. Cała obecna lewicowa wiedza o XIX-wiecznym kapitalizmie bierze się z ich dzieł.
A tymczasem to byli propagandyści i wszystkie swoje tezy oparli o manipulacje danymi – nie stosowali rzetelnej metody naukowej. Marks i Engels po prostu oszukiwali. I na tym jest oparta cała wiedza lewicy.
Grzegorz GPS Świderski

PS. Cytuję fragment książki Paula Johnsona „Intelektualiści”, w której wyjaśnia na czym polegały te manipulacje: 
„Marks zainteresował się nędzą i wyzyskiem jesienią 1842 roku, gdy miał dwadzieścia cztery lata, i napisał serię artykułów o prawach miejscowych chłopów do zbierania drewna. Według Engelsa Marks powiedział, że „to fakt, iż badał prawo dotyczące kradzieży drewna i zainteresował się chłopstwem mozelskim, odwrócił jego uwagę od polityki i skierował ją na sytuację ekonomiczną, a w ten sposób na socjalizm"
Nie ma jednak świadectw, że Marks rozmawiał wówczas z chłopami i właścicielami ziemskimi czy też badał na miejscu tamtejsze warunki. W roku 1844 napisał do tygodnika finansowego „Vorwarts" artykuł o położeniu tkaczy śląskich. Nigdy jednak nie pojechał na Śląsk ani też, o ile wiadomo, nie rozmawiał z żadnym tkaczem, to byłoby zupełnie niepodobne do niego.
Marks pisał o finansach i przemyśle całe swoje życie, ale znał jedynie dwóch ludzi związanych z rozwojem finansów i przemysłu. Jednym z nich był jego wuj mieszkający w Holandii, Lion Philips, szczęśliwy biznesmen, który stworzył to, co później stało się Philips Electric Company.”(…) 
Tak więc Marks ani sam nie chciał badać warunków pracy robotników w przemyśle, ani też dowiedzieć się czegoś na ten temat od inteligentnych robotników, którzy doświadczyli tych warunków na sobie. Dlaczegóż miałby chcieć? 
We wszystkich zasadniczych punktach, stosując dialektykę heglowską, doszedł w końcu lat czterdziestych do własnych wniosków o losie ludzkości. Pozostało mu jedynie znaleźć fakty dla ich uzasadnienia, a fakty można było wybrać z doniesień gazet, rządowych Niebieskich Ksiąg i dowodów zebranych przez wcześniej piszących, a cały ten materiał można było znaleźć w bibliotekach. Po co szukać czegoś dalej? Problemem stojącym przed Marksem było jedynie znalezienie właściwych danych: takich, które by przystawały do jego doktryny. 
Metodologię Marksa dobrze podsumował filozof Karl Jaspers: „Stylu pism Marksa nie kształtował badacz ... nie cytuje on przykładów ani nie dostarcza dowodów, które byłyby sprzeczne z jego własną teorią, a jedynie takie, które wyraźnie wspierają lub potwierdzają to, co on uważa za ostateczną prawdę. Jest to właściwie postawa nie badacza, a dowodząca czegoś, co zostało ogłoszone jako prawda doskonała, z przekonaniem nie naukowca, a wyznawcy" 
W tym sensie „fakty" nie grają głównej roli w pracach Marksa, są jedynie pomocnicze, wspierają wnioski osiągnięte niezależnie od nich.Kapitał", pomnik, wokół którego obracało się życie Marksa jako uczonego, należałoby więc uważać nie za naukowe badanie istoty procesu ekonomicznego, który miał opisać, ale za ćwiczenie z filozofii moralnej, rozprawę porównywalną z traktatami Carlyle'a lub Ruskina. Jest to ogromny, często niespójny tekst, atak na proces uprzemysłowienia i prawo własności, dokonany przez człowieka, który zapałał wielką, ale zasadniczo irracjonalną ku nim nienawiścią. I, co ciekawe, było to główną tezą, działającą jako reguła organizacyjna. 
Ponieważ odnotowaliśmy już, że Marks szukał jedynie faktów, które pasowały do jego z góry wyrobionych sądów, i że jest to sprzeczne z wszystkimi zasadami metody naukowej, rozdział ten zawiera w sobie istotną słabość od samego początku. Jednak czy Marks poza tendencyjnym doborem faktów także przekręcał je lub fałszował? Musimy to teraz rozważyć. 
W rozdziale ósmym Marks próbuje dowieść, i jest to sedno jego doktryny moralnej, że kapitalizm z samej swej natury pociąga za sobą coraz większy wyzysk robotników; czyli im więcej zaangażowanego kapitału, tym większy wyzysk robotników; to właśnie wielkie zło moralne prowadzi do ostatecznego kryzysu. 
Chcąc wytłumaczyć swą tezę naukowo, musiał Marks udowodnić, że, po pierwsze, choć warunki w przedkapitalistycznym warsztacie były złe, stały się o wiele gorsze w kapitalizmie przemysłowym, a po drugie - zakładając bezosobową, nieubłaganą naturę kapitału - że wyzysk robotników wzrasta crescendo w najbardziej skapitalizowanych przemysłach. Marks nie próbował nawet udowodnić pierwszej tezy. Pisze: „Okres od początków wielkiego przemysłu w Anglii aż do roku 1845 omawiam tylko tu i ówdzie, a dla bliższego poznania go odsyłam czytelnika do książki Fryderyka Engelsa, „Położenie klasy robotniczej w Anglii”, Lipsk 1845" . Marks dodaje, że późniejsze publikacje rządowe, zwłaszcza sprawozdania inspektorów fabrycznych, świadczą, „jak głęboko Engels pojął ducha kapitalistycznego sposobu produkcji" i „w jak podziwu godny sposób potrafił on odmalować najdrobniejsze szczegóły opisywanych przez siebie stosunków" 
W skrócie mówiąc, cała pierwsza część podjętej przez Marksa naukowej pracy badawczej nad warunkami pracy w kapitalizmie w połowie lat sześćdziesiątych XIX wieku opierała się na jednej pracy, mianowicie „Położeniu klasy robotniczej w Anglii” Engelsa, opublikowanej dwadzieścia lat wcześniej. A jaką wartość naukową można z kolei wiązać z tym jednym, jedynym źródłem? 
W roku 1958 dwóch rzetelnych uczonych, W. O. Henderson i W. H. Challoner, przetłumaczyło i wydało książkę Engelsa, badając jego źródła i oryginalny tekst wszystkich jego cytatów. Skutkiem ich analizy było niemal całkowite zniszczenie obiektywnej wartości historycznej tej książki i sprowadzenie jej do tego, czym niewątpliwie była: polemicznej pracy politycznej, rozprawy, tyrady. Engels pracując nad książką pisał do Marksa: „Wystawię Anglikom ładny rejestr grzechów; wobec całego świata oskarżam burżuazję angielską o mord, rabunek i inne zbrodnie popełnione w skali masowej" 
To właściwie podsumowuje treść książki: miała być materiałem dowodowym dla oskarżenia. Duża część tej pracy, w tym cały tok badania epoki przedkapitalistycznej i wczesnych stadiów uprzemysłowienia, opierała się nie na źródłach pierwotnych, ale na nielicznych źródłach wtórnych o wątpliwej wartości, zwłaszcza na książce Petera Gaskella, "The Manufacturing Population of England" (1833), pracy pełnej romantycznej mitologii, próbującej wykazać, że wiek XVIII był złotym wiekiem dla angielskich włościan i rzemieślników. W rzeczywistości, jak wykazała to stanowczo w roku 1842 Królewska Komisja do spraw Zatrudniania Dzieci, warunki pracy w małych przedkapitalistycznych warsztatach i zagrodach były o wiele gorsze niż w nowych wielkich przędzalniach bawełny w Lancashire. Używane przez Engelsa źródła drukowane liczyły pięć, dziesięć, dwadzieścia, dwadzieścia pięć, a nawet czterdzieści lat, choć on przedstawiał je zwykle tak, jakby były aktualne. Podając liczbę urodzin dzieci nieślubnych, co wiązał z nocną zmianą, nie zaznaczył, że dane te pochodzą z roku 1801. Cytując rozprawę na temat stanu higieny w Edynburgu, nie zaznaczył, że praca powstała w 1818 roku. Przy różnych okazjach pomijał fakty i wydarzenia, które całkowicie unieważniały jego przestarzałe dane. 
Nie zawsze jest jasne, czy przekłamania Engelsa są rozmyślnym podstępem wobec czytelnika, czy też samookłamywaniem się autora. Czasem jednak fałsz jest zamierzony. Engels posługiwał się danymi o złych warunkach pracy spisanymi przez Komisję do spraw Kontroli Fabryk w roku 1833, nie informując czytelników, że ustawa dotycząca fabryk z roku 1833 wprowadzona została na wniosek lorda Althorpa i od dawna już była w mocy, właśnie dla usunięcia warunków, które opisał raport Komisji. 
Użył tego samego podstępu, manipulując jednym ze swoich głównych źródeł, książką dr. J. P. Kaya „Physical and Morał Conditions of the Working Classes Employed in the Cotton Manufacture in Manchester” (1832), która pomogła dokonać zasadniczych reform w podległym władzom lokalnym systemie sanitarnym; Engels o tych reformach nie wspomina. Interpretował również mylnie statystyki przestępczości lub je lekceważył, gdy nie wspierały jego tez. Oczywiście, stale i świadomie ukrywał fakty, które przeczyły jego tezom lub tłumaczyły szczególną „niesprawiedliwość", jaką on próbował ujawnić. Dokładne sprawdzenie wyciągów Engelsa z jego drugorzędnych źródeł wykazuje, że były one często skracane, streszczane, przekręcane lub wypaczane, ale niezmiennie brane w cudzysłów, jakby były przytaczane dosłownie. Od pierwszej do ostatniej strony opublikowanej przez Hendersona i Challonera książki przypisy katalogują przekręcenia i nieuczciwości Engelsa. W jednym tylko rozdziale siódmym,Poszczególne gałęzie pracy". Robotnicy fabryczni w ściślejszym znaczeniu, przekłamania, w tym błędne fakty i błędy w przepisywaniu, zdarzyły się dwadzieścia trzy razy, od strony 152 do 203. 
Marks nie mógł być nieświadomy tych słabości, a nawet nieuczciwości książki Engelsa, wiele z nich bowiem zostało ujawnionych już w roku 1848 przez niemieckiego ekonomistę Brunona Hildebranda w publikacji znanej Marksowi. Ponadto Marks sam świadomie przymyka oczy na przekręcenia Engelsa, zapominając powiedzieć czytelnikowi o poważnym postępie od czasu publikacji książki, dokonanym dzięki wprowadzeniu w życie ustawy dotyczącej fabryk i innego prawodawstwa ochronnego. 
Wobec pierwotnych i drugorzędnych źródeł pisanych Marks grzeszył tym samym rażącym niedbalstwem, tendencyjnymi przekłamaniami i jawną nieuczciwością, które cechowały pracę Engelsa. Faktycznie współpracowali oni często w oszustwie, choć Marks był bardziej śmiałym fałszerzem. W jednej szczególnie skandalicznej sprawie przeszedł sam siebie. Zdarzyło się to wInauguracyjnym Manifeście Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników", założonego 28 września 1864 w Londynie. Pragnąc wyrwać angielskich robotników z apatii, udowadniając, że obniżył się poziom życia, Marks z rozmysłem sfałszował jedno zdanie z mowy Williama Ewarta Gladstone'a, wówczas kanclerza skarbu, dotyczącej budżetu na rok 1863. Gladstone powiedział o wzroście bogactwa narodowego: „Patrzyłbym niemal z niepokojem i bólem na ten upajający wzrost bogactwa i władzy, gdybym nie był przekonany, że nie ogranicza się on do klas, które są w dobrych warunkach". Dodał ponadto: „Przeciętne warunki robotnika brytyjskiego, jak mamy szczęście to obserwować, poprawiły się w ostatnich dwudziestu latach, jak sądzimy, w stopniu nadzwyczajnym, i możemy to wyraźnie oświadczyć - bez precedensu w dziejach jakiegokolwiek kraju lub epoki"
Marks w swoimInauguracyjnym Manifeście" twierdzi, że Gladstone powiedział: „Ten zawrotny wzrost bogactwa i potęgi ogranicza się wyłącznie do klas posiadających". Skoro to, co Gladstone faktycznie powiedział, było prawdą potwierdzoną przez wiele danych statystycznych i skoro powszechnie było wiadomo, że jest on opętany potrzebą zapewnienia, by bogactwo zostało rozdzielone najszerzej jak to możliwe, trudno było sobie wyobrazić bardziej oburzające odwrócenie jego myśli.
Marks podał jako źródło „Morning Star", ale „Star", wraz z innymi dziennikami, i „Hansard" podają właściwy tekst mowy Gladstone'a. 
Błędny cytat Marksa został mu wytknięty. Mimo to powtórzył go w Kapitale wraz z innymi niezgodnościami tekstu, i gdy sfałszowany passus został dostrzeżony i potępiony, Marks wylał bardzo wiele zaczerniającego atramentu. Przez dwadzieścia lat on, Engels, a później i jego córka Eleonora byli zamieszani w tę awanturę, próbując bronić sprawy nie do obrony. Żadne z nich nie przyznałoby nigdy, że popełniono wyraźne fałszerstwo, i w końcu niektórzy czytelnicy odnieśli wrażenie, zgodne z zamiarami Marksa, że są to po prostu dwie strony polemiki. Tak jednak nie było. Marks był świadom, że Gladstone nigdy tych słów nie wypowiedział i oszustwo było dokonane rozmyślnie. A przecież nie było to jedyne fałszerstwo. Marks fałszował podobnie cytaty z tekstów Adama Smitha. 
To systematyczne nadużywanie źródeł zwróciło uwagę dwóch uczonych z Cambridge w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Posługując się poprawionym francuskim wydaniemKapitału" (1872-1875), przygotowali rozprawę dla Cambridge Economic Club, zatytułowanąComments on the use of the Blue Books by Karl Marx in Chapter XV of »Le Capital«" (1885). Oświadczyli oni, że sprawdzili najpierw przypisy Marksa, by „otrzymać pełniejszą informację o pewnych punktach", ale uderzeni „rosnącymi rozbieżnościami" zdecydowali się zbadać „zakres i znaczenie tak jawnych błędów". Odkryli następnie, że różnice między tekstem Niebieskiej Księgi a pochodzącymi z niej cytatami Marksa nie były jedynie wynikiem pomyłki, ale „wykazywały oznaki zniekształcającego wpływu". Stwierdzili w jednej z badanych grup przypisów, że cytaty były często „wygodnie skracane przez pomijanie fragmentów, które mogłyby zaważyć niekorzystnie na wnioskach, jakie Marks próbował wyciągnąć". 
Inna kategoria przekłamań „polega na łączeniu fikcyjnych cytatów z oddzielnych stwierdzeń zawartych w różnych częściach raportu. Są one podsuwane później czytelnikowi w cudzysłowie z całą powagą bezpośrednich cytatów z samej Niebieskiej Księgi". Pisząc, na przykład, o maszynie do szycia, „używa on Niebieskiej Księgi z przerażającą lekkomyślnością ... by udowodnić wręcz odwrotnie to, co naprawdę ustalono". Badacze uznali, że ich dowody mogą „nie być wystarczające dla podtrzymania oskarżenia o rozmyślny fałsz", ale że z pewnością wykazali „prawie zbrodniczą lekkomyślność w użyciu autorytetów" i stworzyli podstawę do traktowania „podejrzliwie innych części pracy Marksa" 
Prawdą jest, że nawet najbardziej powierzchowne zbadanie sposobu wykorzystania przez Marksa rozmaitych świadectw zmusza do sceptycznego traktowania wszystkich jego pism opartych na danych faktycznych. Nie należy mu nigdy ufać. Cały kluczowy rozdział ósmy „Kapitału”, „Dzień roboczy”, jest rozmyślnym i systematycznym fałszowaniem po to, by udowodnić tezę, która po obiektywnym zbadaniu okazała się nie do utrzymania. 
Przestępstwa Marksa przeciw prawdzie należą do czterech kategorii. 
Po pierwsze, używa przestarzałego materiału, bo aktualny nie wspiera jego argumentów. 
Po drugie, wybiera on pewne gałęzie przemysłu, w których warunki były szczególnie złe, jako typowe dla kapitalizmu. To oszustwo było dla Marksa szczególnie ważne, bowiem bez niego nie mógłby napisać rozdziału ósmego „Kapitału” w ogóle. Tezą jego było, że kapitalizm stwarza coraz gorsze warunki; im więcej zaangażowanego kapitału, tym gorzej muszą być traktowani robotnicy dla zapewnienia odpowiedniego zysku. Dane, które przytacza w pełnym brzmieniu, by to udowodnić, pochodzą niemal zawsze z małych, niewydajnych, niedoinwestowanych firm w archaicznych przemysłach, w większości wypadków przedkapitalistycznych: garncarstwo, krawiectwo, kowalstwo, piekarstwo, produkcja zapałek, tapet, koronek. W wielu specyficznych przypadkach, które przytacza, na przykład w piekarstwie, warunki były złe właśnie dlatego, że firma nie mogła sobie pozwolić na wprowadzenie maszyn z powodu braku funduszy. Wskutek tego Marks zajmuje się w tym przypadku warunkami przedkapitalistycznymi i ignoruje prawdę, która go zadziwiła, gdy ją spostrzegł: więcej kapitału, mniej cierpienia. 
Gdy zajmuje się nowoczesnym, wysoko skapitalizowanym przemysłem, napotyka bardzo niewiele danych na poparcie swej tezy; tak więc pisząc o stali, ucieka się do wstawionych do tekstu komentarzy („Co za naiwny cynizm!", „Cóż za nadęta frazeologia!"), a w przypadku kolei musi wykorzystywać pożółkłe wycinki o dawnych katastrofach („świeże wypadki kolejowe"), co było nieodzowne dla jego tezy, że wypadkowość w przeliczeniu na „pasażerokilometry" winna wzrastać, gdy tymczasem zdecydowanie spadała, i w momencie gdy był publikowany Kapitał, koleje były już najbezpieczniejszym środkiem masowego podróżowania w historii świata.
Po trzecie, używając sprawozdań inspektoratu fabrycznego, Marks przytacza przykłady złych warunków i złego traktowania robotników w taki sposób, jakby były nieodłączną normą systemu. W rzeczywistości chodziło o odpowiedzialność osób nazywanych przez inspektorów „szalbierskimi właścicielami przędzalni", których należało wyśledzić i oskarżyć. 
Po czwarte, fakt, że główne dane Marksa pochodzą z tego właśnie źródła, czyli inspektoratu fabrycznego, zdradza jego największe oszustwo. Tezą jego było, że kapitalizmu nie da się naprawić i że państwo burżuazyjne jest jego sprzymierzeńcem w zadawaniu cierpień robotnikom, państwo bowiem, jak pisał, „jest komisją wykonawczą do prowadzenia spraw klasy rządzącej jako całości". Jednakże jeśliby to było prawdą, parlament nigdy by nie przyjął ustaw dotyczących fabryk, a państwo nie wprowadziłoby ich w życie. Właściwie wszystkie dane, które Marks przytaczał selektywnie (czasami zafałszowane), były związane z wysiłkami państwa (inspektorów, sądów, sędziów pokoju) dotyczącymi poprawy warunków, co z konieczności pociągało za sobą zdemaskowanie i ukaranie odpowiedzialnych za spowodowane zło. Jeśliby systemu nie można było zreformować, co było niemożliwe według rozumowania Marksa, to „Kapitał” nie mógłby być napisany. Ponieważ sam nie robił badań, był zmuszony polegać na świadectwie tych, których nazywał „klasą rządzącą" i którzy starali się naprawić sytuację, czyniąc to z coraz większym powodzeniem. Dlatego Marks zniekształcał swoje główne źródła danych lub też rezygnował ze swych tez. „Kapitał” był i jest strukturalnie nieuczciwy.
Marks nie mógł albo nie chciał pojąć - nie uczynił bowiem żadnego wysiłku, by zrozumieć, jak działa przemysł - że od samego zarania rewolucji przemysłowej w latach 1760-1790 najsprawniejsi przemysłowcy, dysponujący pełnym dostępem do kapitału, zwykle sprzyjali tworzeniu lepszych warunków dla swojej siły roboczej, dążyli więc do wsparcia ustawodawstwa fabrycznego i, co było równie ważne, do jego skutecznego wprowadzenia w życie, bo eliminowało ono to, co oni uważali za nieuczciwą konkurencję. Ponieważ warunki pracy się poprawiły, robotnicy nie powstali, choć Marks przepowiadał, że to uczynią. Prorok zawiódł zupełnie.
Z lektury „Kapitału” wyłania się kompletne niepowodzenie Marksa w zrozumieniu kapitalizmu. Nie powiodło mu się, bo jego metoda nie była naukowa: nie badał sam faktów ani nie stosował obiektywnie faktów odkrytych przez innych. Nie tylko „Kapitał”, ale całą jego pracę charakteryzuje brak poszanowania dla prawdy, czasem równy lekceważeniu. To pierwszy powód, dla którego marksizm jako system nie mógł przynieść takich rezultatów, do jakich rościł pretensje. Nazywanie go naukowym jest nieporozumieniem."
Paul Johnson "Intelektualiści"

Pojedynku nie będzie <- poprzednia notka
następna notka -> Piekarskie bajania

 

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka