Niektórzy uważają, że prawo publiczne to zasady współżycia, to zalecania, co do tego jak należy postępować, to regulacje życia społecznego, to tworzenie dobrych zwyczajów. Można tak to określić. Ale pozostanie tylko przy tych określeniach ukrywa istotę rzeczy. A tą istotą jest to, że prawo publiczne to zawsze groźba użycia siły, to groźba odebrania człowiekowi jego mienia, groźba zamknięcia go w więzieniu, czy wreszcie groźba zabicia go.
Zawsze, za każdym prawem, stoi groźba śmierci - nawet w państwie, w którym nie ma kary śmierci. Nawet zwykła grzywna w ostateczności może doprowadzić do zabicia. No bo jeśli nie uznam grzywny, to komornik siłą odbierze mi majątek. Jeśli się będę bronić, to dojdzie do walki, w trakcie której mogę zostać zabity. Mogę też zostać pojmany i przemocą wrzucony do więzienia. Jeśli wciąż będę się buntował i nie akceptował tego pojmania, to w końcu zginę w kolejnej potyczce. Przetrwam, gdy przestanę walczyć i pokornie zaakceptuję wyrok - czyli przestraszę się śmierci.
Nawet zwykłe przewinienie drogowe może się skończyć śmiercią. Jeśli nie zatrzymam się na sygnał policjanta, to po odpowiedniej procedurze może on zacząć do mnie strzelać, co może skutkować moją śmiercią. Więc nawet zakaz przekraczania pewnej prędkości to groźba zabicia.
A zatem nawet jeśli chcielibyśmy zadekretować w prawie publicznym coś mądrego, szlachetnego, dobrego, to zawsze musimy się zastanowić czy przemoc jest dobrą drogą do realizacji tego czegoś.
Uważamy, że należy pracować sześć dni, a siódmego dnia odpoczywać - i to wszyscy tego samego: w niedzielę. To jest mądre, słuszne, moralne, tradycyjne. To są dobre zwyczaje. Ale zadekretowanie tego w prawie, to użycie przemocy. To groźba, że jeśli ktoś się temu nie podporządkuje, to może nawet zostać zabity, a na pewno straci majątek, albo zgnije w więzieniu.
Zakaz to groźba użycia przemocy. Możemy wszyscy dobrowolnie przyjąć ten zakaz, a zatem nie będzie on narzucony siłą, ale będzie on stosowaniem siły. Wszyscy dobrowolnie zgadzają się, że wobec złodzieja należy zastosować przemoc. Zakaz kradzieży więc nie jest narzucony siłą. Ale ten zakaz to stosowanie przemocy wobec złodzieja. I to jest dobre i słuszne. Ale nie zawsze stosowanie przemocy jest dobre. Jest takie, gdy jest obroną przed przemocą. Inicjowanie przemocy jest złe.
Więc jeśli już wiemy, że każde prawo to stosowanie przemocy, to stanowiąc jakiekolwiek prawo powinniśmy się zastanowić czy przemoc w danym przypadku jest moralnie usprawiedliwiona - czy jest to inicjowanie przemocy czy odpowiedź na przemoc. Otóż przemoc wobec człowieka, który nikomu nie szkodzi, nikogo nie atakuje, nikogo nie okrada, nie oszukuje, a zatem nie inicjuje przemocy, będzie niemoralna, niemądra, nieskuteczna. Człowiek pracujący w niedzielę nikomu nie szkodzi, nikogo nie atakuje, nikogo nie okrada, nie oszukuje, a więc nie wolno wobec niego inicjować przemocy. Zakazanie mu pracy będzie niemoralne. Ale i głupie i nieskuteczne. Taki człowiek obejdzie to prawo na sto sposobów i znienawidzi państwo, które mu utrudnia życie.
Ludzie ze szlachetnych pobudek chcieliby zagwarantować pracownikom i pracodawcom prawo do godnego życia, a zatem między innymi do odpoczynku co siódmy dzień. I dlatego postulują zakaz handlu w niedzielę. A zatem te swoje szlachetne cele chcieliby zrealizować przy użyciu przemocy wobec uczciwych, nieszkodliwych ludzi. Czy można to zrobić inaczej?
Można. To proste. Należy karać za przymuszanie innych do zawierania umów, których zawrzeć nie chcą, albo zawierając nie mają pełnej informacji i świadomości co do przedmiotu umowy. Przymuszanie do zawarcia niechcianej umowy to przemoc. No i należy karać za nieprzestrzeganie dobrowolnych umów. Łamanie umowy to przemoc. I to w zupełności wystarczy. Wszystko ponad to, wszystko co na przykład zdefiniuje jako nielegalną umowę, którą zawrze pracownik w pełni świadomie i z pełną informacją, która zakłada, że możliwa jest praca w niedzielę, będzie szkodliwe dla społeczeństwa.
Zwyczajów nie tylko nie da się skutecznie zadekretować przy użyciu siły, ale takie działania państwa te obyczaje zniszczą. Co w praktyce obserwujemy. Socjalizm zniszczył w Polsce większość dobrych tradycji. I nadal niszczy. Szczegółowe regulowanie stosunku pracy na szczeblu centralnym to jest socjalizm.
Tradycja odpoczywania w niedzielę nie powinna być wymuszana siłą. To jest nie tylko niemoralne, ale nieskuteczne. To niszczy wspólnotę. Silna wspólnota będzie tylko wtedy, gdy obyczaje przyjmie dobrowolnie, bo uzna, że są mądre i słuszne. Do mądrego i słusznego nie trzeba zmuszać. Gdy zmusimy do tego siłą, to musimy cały czas stać z pałą i pilnować przestrzegania przepisów - a jak tylko się zagapimy, to niewolnik zakazy złamie. Jeśli nikomu nie robię krzywdy, nikomu nie szkodzę, a ktoś mi tego zabrania, to jedyny skutek tego zakazu będzie nienawiść do tego zakazującego i chęć zniszczenia go.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Trzydniówki <- poprzednia notka
następna notka -> O różnicy między weekendem a świętem
Komentarze