Wyobraźmy sobie, że gdzieś w lesie stoi sobie nadajnik stosujący meaconing GPS. Wszystko jedno jak powstaje ten fałszywy sygnał, który ten nadajnik emituje – może go sam wylicza i generuje, może nagrywa sygnał z satelitów i emituje go z opóźnieniem. Jakoś to robi.
No i w stronę tego nadajnika, w zasięgu działania jego oszukującego sygnału, idzie harcerz, zbliża się do niego. Harcerz ma odbiornik GPS, który wskazuje mu, że idzie po linii równoległej do tej, po której idzie naprawdę, przesuniętej o 200 m w bok. No bo to jest nadajnik oszukujący, stosujący meaconing.
Ale po tej samej linii w zasięgu tego sygnału idzie też drugi harcerz w przeciwną stronę niż ten oszukiwany, oddala się od nadajnika. Co wskazuje odbiornik GPS tego drugiego harcerza?
A po przeciwnej stronie tego nadajnika idzie dwóch następnych harcerzy – trzeci w stronę nadajnika, zbliża się do niego (czyli idzie tym samym azymutem co ten drugi harcerz), a czwarty w stronę przeciwną, oddala się od nadajnika (czyli idzie tym samym azymutem co pierwszy harcerz). Co wskazują odbiorniki GPS tych harcerzy?
No i jednocześnie dookoła tego nadajnika w promieniu 1 km w stałej odległości krąży samolot odbierający ten oszukany sygnał. Co wskazuje odbiornik GPS tego samolotu?
Albo łatwiejsze pytanie: za tym pierwszym harcerzem, dokładnie 200 m za nim, śledząc go, idzie piąty harcerz, dokładnie po tej samej linii, w tym samym kierunku i z tą samą prędkością. Co wskazuje GPS tego piątego harcerza?
Otóż głupkami nazywam tych wyznawców meaconingu, którzy wierzą, że jest to możliwe, ale nie potrafią odpowiedzieć na wyżej postawione pytania i nie potrafią uzasadnić odpowiedzi.
Wszystkie notki z tego cyklu: