GPS GPS
506
BLOG

Publiczna Prywata

GPS GPS Polityka Obserwuj notkę 10

Na mojej ziemi dzieją się rzeczy publiczne. Przetacza się publiczna wojna. Zwą ją wojną domową, albo wojną polsko-polską, ale to tylko taka zmyłka narracyjna.

Ja w domu wojny nie toczę, moje państwo z nikim wojny domowej nie prowadzi! Bo moje państwo nie istnieje - mi się po prostu do mojego domu, do mojej wymarzonej, wyidealizowanej Polski, wtryniają domy publiczne, a w nich ekskluzywne dziennikarki i strzegący je publiczni rezyszerzy.

A ja marzę o prywacie. O tej prywacie, którą mieli nasi przodkowie przez osiemset lat istnienia najbardziej wolnościowego państwa w historii świata, które najpełniej zrealizowało łacińską cywilizację, czyli Rzeczpospolitej.

Obecne zaborcze, wrogie państwo, mojej prywaty nie chroni - a wręcz przeciwnie - prywatę potępia i prywatę niszczy. Prywatnymi nazywa publiczne spółki skarbu państwa, albo z udziałami skarbu państwa. Grabież na publiczne cele obcych państw nazywa prywatyzacją. Państwo to nie tylko niszczy prywatność, ale psuje słowo „prywatny”!

Służba zdrowia czy edukacja prywatne być mogą, ale publiczne być muszą. Wszystkie dziedziny życia muszą być publiczne - telewizja publiczna, radio publiczne, poczta publiczna, kopalnie publiczne, stocznie publiczne, publiczne koleje, publiczna komunikacja - nawet prywatne domy nie są prywatne, ale są publiczne, czyli komunalne!

Nie mogę z własnej woli ściąć drzewa na mojej działce. Moje drzewo jest publiczne. Nie mogę zbudować sobie w domu schodów ze stopniami mniejszymi lub większymi niż nakazuje państwowa norma, bo moje prywatne schody są publiczne, nie mogę przyjmować od kontrahentów zapłaty w euro, dolarach czy innych walutach, bo złotówka jest publiczna, a tylko to, co publiczne jest akceptowane, reszta jest nielegalna. Prywatna waluta, czy handel wymienny, to wyjątkowo nielegalne rzeczy.

Nie mogę zrobić miliona drobnych, prywatnych czynności, bo wszystkie te czynności są publicznie obserwowane, publicznie uwarunkowane. Nikt mnie nie chroni przed reżimowym publicznym urzędnikiem, który mnie może ukarać za wszystko, co zrobię prywatnie.

Moja wolność jest ograniczona. Bo moja wolność nie jest moja, nie jest prywatna, jest publiczna.

Nie mam swobody wyboru prywatnego sposobu oszczędzania na starość, muszę stosować publiczny system narzucony mi przez państwo, nie mogę wybrać sobie prywatnego sposobu finansowania mojej opieki zdrowotnej, muszą przymusowo opłacać publiczne ubezpieczenie. Nie mogę założyć prywatnej szkoły, banku, sklepu monopolowego, kopalni, linii lotniczej, telewizji i miliona innych działalności bez państwowej koncesji, czyli w istocie bez opłacenia łapówki publicznemu urzędnikowi.

Państwo grabi moją własność. Zmienia jej status z prywatnej na publiczną. Odbiera mi ono większość moich prywatnych dochodów i przeznacza na publiczne cele, których sam nigdy bym nie chciał finansować, bo uważam je za szkodliwe i błędne!

Państwo ogranicza moją prywatną mobilność. Poruszać się muszę publicznie – publicznymi drogami, autostradami, publicznymi środkami komunikacji. Prywatne samochody są, ale są zwalczane - prywatny musi stać na zakorkowanym pasie, a obok jest wolny pas publiczny.

By wyjechać za granicę muszę od państwa uzyskać zezwolenie zwane paszportem, w kraju muszę państwu meldować gdzie jestem. By jeździć samochodem, samolotem czy jachtem morskim muszę uzyskać specjalne publiczne pozwolenie od państwa, zwane prawem jazdy, patentem czy licencją. By kopać w ziemi muszę mieć pozwolenie, a znaleziony skarb nie będzie mój, ale publiczny.

Na naszej ziemi toczą wojnę potężne publiczne siły, które nas zniewalają, ograniczają naszą prywatną wolność, burzą naszą cywilizację. Są sprytniejsi niż my, cwańsi, dobrze potrafią ograniczać wolność i nas grabić, są świetni w swoim bandyckim fachu, sprawnie umieją zmuszać nas do budowania wielkich zbędnych publicznych budowli na chwałę ich potęgi, takich jak np. publiczne stadiony. Chcą zawracać rzeki i zmieniać klimat. Potrafią nas zmusić do zmiany czasu o godzinę co pół roku i do przyklejania ciężarków do listów. Są wygrani. Zniszczyli Polskę, zniewolili i wykazali się imperialną sprawnością. Publiczne pokonało prywatne.

Zainstalowali nam partie, które utrzymują u nas ich zbrodniczy, publiczny, socjaldemokratyczny system. System, w którym liczy się tylko to, co publiczne, a prywatę się zwalcza.

Ja tego publicznego syfu nie chcę! Ja chcę tej dawnej, wolnościowej Polski, w której dominowała prywata. Tej zacofanej, ciemnogrodzkiej, łacińskiej prywaty! Nie chcę tych ich publicznych budowli, fortyfikacji i flot. Nie chcę ich stadionów, pałaców Stalina, autostrad i mostów.

Ja chcę państwa wolnościowego, chcę prywaty, chcę swobody prywatnego latania! Chcę sam decydować o sobie, chcę być prywatny, a państwo traktować jako wspólnotowe, publiczne narzędzie chroniące mojej prywaty, mojej wolności, mojej własności, mojej mobilności. I tego samego chcę dla wszystkich moich rodaków. I ich do tego namawiam.

By to zmienić wystarczą tylko chęci takie jak moje. Tylko tyle. Ale jeśli moi rodacy wolą publiczną niewolę, to trudno, ich wybór, prywatnie nic na to nie poradzę. Bo niestety by obalić ten publiczny syf państwowy, trzeba prywatne chęci zamienić na publiczne, polityczne.

Niestety, póki co, by móc wywalczyć sobie prywatę, trzeba tę walkę uczynić publiczną. Moja prywata musi stać się sprawą publiczną, by mogła stać się potem, po zwycięstwie, całkiem prywatna. Taki paradoks socjalizmu i demokracji!

A Wy co wolicie? Prywatne czy publiczne? Co Wam się tak bardzo podoba w tym publicznym syfie, który macie? A nie moglibyście tylko mi odpuścić? Wy się grzebcie w tym publicznym domu, a mnie z tego zwolnijcie, co? Oddajcie obowiązkowe publiczne składki, które płacę, oddajcie publiczne podatki, które idą na publiczne zmarnowanie, zwolnijcie z koncesji i przymusowych monopoli. Pozwólcie mi w moim domu, na mojej działce, robić co chcę. Tylko mi. I się odczepcie. Co Wam zależy?

 

Grzegorz GPS Świderski

PS. A tu piszę o różnicy między:  prawem publicznym a prywatnym


następna notka -> Prawo Kopernika-Greshama

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka